Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć polskiego oficera znów wywołuje pytania o wyposażenie naszego wojska w Afganistanie

Ryszard Parka
Pożegnanie poległego kpt. Daniela Ambrozińskiego w bazie Ghazni w Afganistanie
Pożegnanie poległego kpt. Daniela Ambrozińskiego w bazie Ghazni w Afganistanie FOT. DOWÓDZTWO OPERACYJNE SIŁ ZBROJNYCH
Kolejnych 200 żołnierzy ma uzupełnić skład Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie, gdzie służą już m.in. komandosi z Bielska-Białej i żandarmi z Gliwic. Pojadą, jeżeli rząd i prezydent podejmą taką decyzję.

Tymczasem zarówno wojskowi w Afganistanie, jak i w Polsce wskazują, że problemem jest nie tyle wysłanie kolejnych żołnierzy, ile odpowiednie ich wyposażenie.

Sugestię powiększenia polskiego kontyngentu, liczącego obecnie ok. 2000 żołnierzy, wysunął rok temu pierwszy dowódca Polaków w Afganistanie, gen. Marek Tomaszycki. Zdaniem Grzegorza Hołdanowicza, eksperta wojskowego z miesięcznika "Raport-WTO", chodziło tu przede wszystkim o personel eskadry śmigłowców Mi-17 i Mi-24, który zapewniłby jej pełną sprawność operacyjną przez całą dobę.
Po poniedziałkowej potyczce, w której mieszany polsko-afgański patrol wpadł w zasadzkę talibów, problem ściągnięcia odwodów dla PKW--Afganistan wrócił. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że z urlopów odwoływani są żołnierze 25. Brygady Kawalerii Powietrznej, której oficerem był zabity dwa dni temu w starciu w Ajiristanie, w północno-zachodniej części prowincji Ghazni, kpt. Daniel Ambroziński. Polsko-afgański patrol pieszy został zaatakowany przez grupę talibów.

- Ciało kapitana Ambrozińskiego znaleziono wczoraj rano po całonocnej akcji poszukiwawczej - poinformował ppłk Dariusz Kacperczyk, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych.
O wysyłaniu kolejnych żołnierzy do Afganistanu nie chce jeszcze mówić premier Donald Tusk. Jego zdaniem trzeba wyjaśnić, dlaczego patrol zaatakowany przez talibów czekał na pomoc kilka godzin. Jeszcze wczoraj rano urzędnicy Ministerstwa Obrony Narodowej przekonywali, że polskie śmigłowce pojawiły się w rejonie starcia najszybciej, jak to było możliwe. Tymczasem braki w operacji powietrznej wykazuje gen. Sławomir Petelicki, były dowódca jednostki specjalnej GROM. - Śmigłowiec Mi-17, który pojawił się po trzech godzinach, był uzbrojony w jedno działko i nie był w stanie dać skutecznego wsparcia naszym żołnierzom - mówił w radiowej "Trójce".
Żołnierze nie mogli też liczyć na wsparcie amerykańskich samolotów F-15 i F-16. - Samoloty nie miały szans, by zrzucić bomby na stanowiska talibów bez narażenia naszych żołnierzy - twierdzi gen. Petelicki.
Polscy żołnierze stacjonują w Afganistanie od początku istnienia Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF). Pierwsza zmiana trafiła tam 16 marca 2002 r. i liczyła 300 żołnierzy. Początkowo polscy żołnierze byli wykorzystywani tylko do zadań pomocniczych. W listopadzie 2008 r. przejęli odpowiedzialność za prowincję Ghazni. Polski kontyngent rozmieszczony jest w Bagram, a także w czterech głównych bazach oraz dwóch posterunkach w Ghazni. Obecnie przebywa tam około dwóch tysięcy żołnierzy.

W miarę jak rosło nasze zaangażowanie w afgańską operację, zwiększała się też liczba polskich ofiar. Do tej pory jest ich dziesięć. Najwięcej, siedmiu żołnierzy, zginęło w 2008 r. Od początki misji ISAF poległo prawie 1300 żołnierzy. Na razie najbardziej tragiczny był ubiegły rok - zginęły 292 osoby. Jednak ten rok może okazać się jeszcze bardziej krwawy - tylko do tej pory w Afganistanie poległo prawie 250 żołnierzy sił międzynarodowych.

Jednak sami żołnierze i ci, którzy służą w Afganistanie, i ich koledzy w Polsce wskazują, że powiększenie polskiego kontyngentu da niewiele, jeżeli w ślad za wojskiem nie pojedzie nowoczesne wyposażenie. Wojskowi narzekają na stosunkowo niewielką liczbę wozów odpornych na wybuchy min pułapek. Nie mają też m.in. namierników, które pomogłyby odszukiwać zaginionych. System takich namierników został dla polskiej armii zakupiony, ale nie jest ponoć wykorzystywany.

- Najlepsi odchodzą pierwsi - powiedział dowódca Polskich Sił Zadaniowych "White Eagle" płk Rajmund Andrzejczak, żegnając poległego kpt. Ambrozińskiego w bazie w Ghazni.
Rzecz w tym, że nawet najlepsi nie poradzą sobie bez odpowiedniego wsparcia i wyposażenia. A tego polskim żołnierzom w afgańskich górach brakuje najbardziej.

Pośmiertnie odznaczony

Kpt. Daniel Ambroziński, który zginął w zasadzce w Adżiristanie, został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Krzyża Wojskowego. Odznaczenie to przyznaje się dowódcom i oficerom za umiejętności i skuteczność w warunkach bojowych.
Kpt. Ambroziński w Afganistanie pełnił obowiązki specjalisty w Zespole Doradczo - Łącznikowym. Na co dzień służył w 1. batalionie Kawalerii Powietrznej w Leźnicy Wielkiej, miał 32 lata. Pozostawił żonę i córkę. Misja w Afganistanie była jego drugą. Wcześniej służył w PKW Irak.
Jest dziesiątym polskim żołnierzem, który zginął w Afganistanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!