Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca za granicą może zniszczyć twoją rodzinę

Danuta Bartkowiak
Infografika: Maciej Dudzik
Długie wyjazdy za chlebem nie służą małżeństwu. Na Dolnym Śląsku jest coraz więcej rozwodów.

Adwokaci i sędziowie biją na alarm. Przybywa rozwodów, których przyczyną jest długa rozłąka.

On za chlebem jedzie na budowę do Irlandii, a ona do Włoch, by opiekować się bogatym staruszkiem. Po kilku miesiącach okazuje się, że pieniądze to nie wszystko i rozwód jest tylko kwestią czasu. Dlaczego? Bo obydwoje dopuścili się zdrady i nie chcą już słyszeć o wspólnym życiu.
- Takich spraw mam coraz więcej i choć każda jest inna, to łączy je jedno. Ludzie źle znoszą rozstania - mówi Tomasz Osiecki, mecenas z Głogowa.

Czterdziestoletnia Grażyna z podlubińskiej wsi nie ma wątpliwości, że jej małżeństwo skończyło się przez pogoń za pieniędzmi. Przez dwadzieścia lat żyli biednie, ale zgodnie. Kiedy nadarzyła się okazja, mąż pojechał do Anglii. W ciągu roku wyremontowali dom i kupili samochód. Funtów wystarczyło także na studia dla córki i na wczasy. Niestety, podczas wspólnych wakacji żona odkryła, że pojawiła się ta trzecia.
- Nie chciał się ze mną kochać i ciągle gdzieś dzwonił - wspomina kobieta, która od pół roku jest rozwódką i straciła sens życia.

Kościół katolicki zaraz po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej i otwarciu zachodnich rynków pracy zwracał uwagę na społeczne zagrożenia, jakie mogą z tego wyniknąć. Kiedy było już wiadomo, że same apele nie wystarczą, do państw, gdzie wyjechało najwięcej rodaków, wysłano księży, by służyli wsparciem emigrantom zarobkowym. Takie duszpasterstwa powstały m.in. w Anglii i Irlandii. Czy to coś dało? Jak widać - nie.

- Nikogo nie można zmusić, aby poszedł do kościoła czy szukał pomocy u księdza - mówi ks. Andrzej Sapieha z kurii diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Przypomina, że w kraju, w każdej parafii, działają poradnie małżeńskie, gdzie zaniepokojona żona czy mąż mogą szukać rady, jak ratować zagrożone małżeństwo.

O tym, że Polacy niechętnie korzystają z pomocy fachowców, wie Magdalena Pluta z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Głogowie.
- Nie pamiętam przypadku, kiedy małżeństwo przyszłoby razem szukać pomocy. Najczęściej jest to zdesperowana żona, która prosi o napisanie pozwu o alimenty, aby zabezpieczyć byt dzieci. Dopiero, gdy sprawa trafia do sądu, pojawia się także mąż, który prosi, aby wybić żonie z głowy to ostateczne rozwiązanie - dodaje terapeutka.

Sędzia Zbigniew Juszkiewicz z Sądu Okręgowego w Legnicy również nie ma wątpliwości, że coraz częściej przyczyną rozwodów są wyjazdy za granicę. Podkreśla jednak, że wina nie zawsze leży po stronie mężczyzn.
- Kobietom także zdarzają się zdrady. Wyjeżdżając do Włoch czy Niemiec, doświadczają nowego życia. Poznają panów, którzy je adorują i nie pozwalają myśleć, że nic im już od życia się nie należy - mówi sędzia. Juszkiewicz ma wątpliwości, czy jakiekolwiek mediacje mają sens. - Jeśli uczucia wygasły, a pojawia się nowa miłość i często ciąża, to trzeba tym ludziom dać wolność i możliwość ułożenia sobie życia na nowo - dodaje legnicki sędzia.

Wyjazdy za chlebem, szczególnie u osób starszych, wyzwoliły także nieznanie im dotąd emocje i pragnienia. Po latach spędzonych u boku niekochanych, a nierzadko wręcz znienawidzonych partnerów, zachłystują się wolnością i stwierdzają, że mogą żyć inaczej. Decydować o sobie i korzystać z życia wedle własnego uznania.

Nie chcemy korzystać z pomocy
Z psychologiem Jerzym Herbergerem rozmawia Danuta Bartkowiak.

Można uratować małżeństwo, które przechodzi kryzys, a pozew rozwodowy jest już złożony w sądzie?

Wszystko zależy od tego, jaka jest wola małżonków. Jeśli nie mogą na siebie patrzeć i mają wzajemne urazy, trzeba ustalić, co jest przyczyną takiego nastawienia. Niestety, Polacy ciągle niechętnie korzystają z pomocy terapeutów i poradni rodzinnych. Ciągle wolimy ratunku szukać u teściowej, koleżanek i sąsiadek. A to tylko pogarsza sytuację.

Czy rozłąka sprzyja zdradzie?

Niekoniecznie, choć na pewno jest okolicznością, która sprawia, że czujemy się samotni. A od tego już tylko krok do szukania pocieszenia w obcych ramionach. Trzeba jednak zauważyć, że jeśli małżeństwo jest oparte na solidnych podwalinach, czyli zaufaniu, wierności i wspólnych wartościach, to nawet dłuższe rozstanie nie jest w stanie go zniszczyć.

Przybywa jednak rozwodów spowodowanych wyjazdami za pracą. To znak, że nie służą one małżeństwu?

A może należałoby zapytać, czy takie małżeństwo w ogóle miało szanse na przetrwanie? Bo przecież może być i tak, że wyjazd jest ucieczką przed wspólnym, ale męczącym życiem z niekochaną osobą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska