Baby blues taty, czyli smutek młodych ojców

Rozmawia Renata Bożek
Gdy rodzi się dziecko, wszyscy się nim zachwycają. Mało komu przychodzi do głowy, że dla ojca narodziny dziecka bywają powodem do depresji. Dlaczego mężczyznom też grozi depresja poporodowa i jak się jej nie dać - mówi Tomasz Wyrzykowski, psychoterapeuta, ojciec 4-latka i rocznej córeczki w rozmowie z Renatą Bożek

Renata Bożek: O depresji poporodowej kobiet mówi się już otwarcie. O depresji poporodowej mężczyzn mało kto słyszał. Tymczasem badania amerykańskiego The National Institute of Child Health and Human Development pokazują, że aż 62 proc. ojców odczuwa przygnębienie w ciągu pierwszych czterech miesięcy życia dziecka. Dlaczego męska depresja jest tematem tabu?
Tomasz Wyrzykowski: Mężczyzna powinien być silny, niewzruszony i powinien brać odpowiedzialność za swoją rodzinę. W naszej kulturze to norma. Uczucie smutku, bezradności i braku siły wydaje się czymś niemęskim, a więc wstydliwym, do czego nie należy się przyznawać. Dlatego młodzi ojcowie udają przed ro-dziną, że wszystko gra. Często też udają przed sobą, że brak chęci do życia i ciągłe zmęczenie to efekt nieprzespanych nocy, kłótni z żoną, kłopotów w pracy. Tymczasem nieprzespane noce, kłótnie i kłopoty są zazwyczaj skutkiem tego, że sytuacja ich przerasta, że jest dla nich bardzo trudna.

Patrząc na tę sytuację z punktu widzenia kobiety, wydaje mi się, że to matka niemowlęcia ma najwięcej powodów do zmęczenia i niewyspania. A ojciec spija tylko śmietankę. Ponosi trochę niemowlaka na rękach, pobawi się z nim, i puchnie z dumy, gdy słyszy: oj, jaki podobny do tatusia.
To kolejny stereotyp. Mężczyźnie wcale nie jest łatwiej być ojcem niż kobiecie matką. Gdy dziecko przychodzi na świat, kobieta w jasny sposób "traci" coś, co wcześniej było częścią jej ciała. Dziecko zaczyna żyć oddzielnie. Mężczyzna tego doświadczenia nie może przeżyć. Syn lub córka musi "urodzić" mu się w głowie, wyskoczyć stamtąd jak Atena z głowy Zeusa. Dlatego dłużej dojrzewa do tego, że jest ojcem. Musi zaakceptować fakt, że ktoś nowy i zdany całkowicie na niego pojawia się w jego życiu. To wymaga czasu i wysiłku. Dlatego nie mówiłbym o męskiej depresji poporodowej, ale raczej o szoku adaptacyjnym. Bo dla niego sytuacja też drastycznie się zmienia.

Mężczyźni, tak jak mój znajomy, od dwóch miesięcy ojciec córeczki, mają poczucie: to koniec wolności! Niektórzy mówią nawet: swobodne życie się skończyło, takim tonem, jakby skończyło im się życie w ogóle.
Problemem nie jest brak wolności, ale to, że mężczyznom wydaje się, że to koniec wolności. To prawda, że gdy dzieci są małe i potrzebują więcej opieki, może być trudniej wyrwać się popołudniem na rower. Potem dziecko rośnie i nie jest już tak absorbujące. Jeśli młody ojciec zadręcza się myślą, że czasy swobody nigdy nie wrócą, to powinien się zastanowić, co kryje się za tymi obawami.

Nad czym się tu zastanawiać? To chyba jasne. Dobrze mieć nieograniczoną swobodę wy-boru, a małe dziecko tę swobodę poważnie ogranicza.

Ogranicza głównie tym ojcom, którzy widzą w dziecku zagrożenie. Łatwiej wśród kolegów narzekać: wolność się skończyła, koniec dobrego. Trudniej przyznać się, także przed sobą, że nasza partnerka, dla której do tej pory byliśmy centrum świata, teraz koncentruje się na dziecku i wydaje się, że mówi tylko o nim. Wieczorem zaś, gdy mamy ochotę się do niej przytulić, ona kładzie się spać z dzieckiem. Mężczyźni mogą czuć się wtedy odrzuceni, przesunięci na dalszy plan.
To okropne uczucie. Nie dziwi mnie, że mężczyzna może w takiej sytuacji wpaść w depresję. Jak młody tata może sobie z tym poradzić?
Po pierwsze, uświadomić sobie, że narodziny dziecka to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu i jako takie może wyzwalać w nas zarówno to, co najlepsze, jak i najgorsze. W tym nasze własne wspomnienia z dzieciństwa i związane z nimi nieświadome fantazje. Często mężczyźni, z którymi pracuję, mówią: będę innym ojcem niż mój. Te zapewnienia pokazują, że ich dzieciństwo i relacje z ojcem wcale nie były różowe. Ojcowie ich obrażali, wyśmiewali, krzyczeli i bili. Czasami faworyzowali starszą siostrę lub młodszego brata. Gdy więc w domu pojawia się niemowlę, nieświadomie przypominają się nam lęki i braki, jakich doświadczyliśmy w dzieciństwie.

A jak ktoś sobie to uświadomi, to co dalej?
To pierwszy krok. Drugi to poczucie odpowiedzialności. Choć biologicznie jest tak ułożone, że w pierwszych miesiącach życia dziecka najważniejsza jest dla niego matka, to ojciec od początku może mieć swój wkład w jego wychowanie. Wtedy ma szansę przekonać się, że oprócz trudności, dziecko dostarcza też przyjemności. Ważne, by poczuł, że także dzięki niemu maluch dobrze się czuje, śmieje się, gdy tata do niego mówi, uspokaja, gdy bierze na ręce. Z tej radości dziecka ojciec może czerpać swoją radość. To niesamowite doświadczenie, gdy niemowlę odpowiada na to, co robi jego opiekun. Przewijanie, kąpanie, dawanie pić wywołuje reakcję dziecka: gaworzy, zasypia, uśmiecha się, łapie za ucho. Najlepiej jeśli młody tata sam, z własnej inicjatywy, zacznie zajmować się dzieckiem. Bez czekania na ponaglenia żony: zajmij się nim wreszcie, weź na ręce, ja już jestem zmęczona. Małe dzieci, nawet niemowlęta, uwielbiają słuchać męskiego głosu. Dlatego nawet niemowlakowi warto czytać książki. Nie chodzi o to, by rozumiał treść, ale męski, niski głos uspokaja go, a intonacja wzbudza zainteresowanie.

Brzmi fajnie, ale jak mężczyzna po całym dniu w korporacji, zamartwiający się, czy wystarczy do pierwszego i czy na pewno nie straci pracy, ma cieszyć się z kolejnej buzi do wyżywienia. Na forach internetowych pełno jest głosów: przeraża mnie, czy dam radę utrzymać żonę i dziecko. To ogromna odpowiedzialność i wcale mnie nie dziwi, że młody tatuś nie może spać.
Przekonanie, że tylko mężczyzna odpowiada za utrzymanie rodziny, to rzeczywiście ogromne obciążenie. Zwłaszcza jeśli dodamy do tego stereotyp męskości, o którym już wspominaliśmy. Nakazujący mężczyznom zawsze dawać sobie radę i nigdy się nie skarżyć. Łatwo pomyśleć: jeśli nie uda mi się zapewnić rodzinie dobrego standardu życia, jestem niewiele wart. Jeśli tylko na tym opieramy swoje poczucie wartości, to rzeczywiście możemy je stracić. Ale myślę, że za lękiem: czy sobie poradzę finansowo, często jednak stoi obawa przed konfrontacją z nowym życiem, które zaczęło się wraz z narodzinami dziecka. To jest obawa przed dorosłością i odpowiedzialnością za drugą osobę. Ucieczka w pracę, branie nadgodzin, uzasadnianie: muszę zarobić na rodzinę, to sposób na unikanie myślenia, że skończył się jakiś etap życia. To często unikanie konfrontacji z poczuciem zależności, bezradności czy odrzucenia.

Ale ktoś musi zarabiać na śpioszki, pieluchy i wózki. I tak się składa, że tym kimś jest właśnie tata.

Dlatego warto wspólnie ustalić, ile naprawdę nam potrzeba pieniędzy, kiedy młoda mama może iść do pracy, a ojciec przejąć częściową opiekę nad dzieckiem. Taka wymiana ról jest bardzo ważna dla samopoczucia mężczyzny. Bo pokazuje mu, że jako ojciec zapewnia dziecku nie tylko dach nad głową, ubrania i jedzenie, ale daje mu też swoją troskę, obecność, opiekę. Żadnemu z młodych rodziców nie jest łatwo. Dlatego obydwoje muszą zrozumieć, że każde z nich ciężko pracuje: mężczyzna, chodząc do pracy, a kobieta, zajmując się niemowlęciem. Muszą uznać, że choć praca jest inna, to jest tak samo niezbędna i wartościowa. Jeśli żona będzie uważała, że najważniejsze jest zajmowanie się dzieckiem, a mąż, że zarabianie pieniędzy, to nieuniknione są nieporozumienia. Dlatego mówię o wymienności ról. Dzięki temu obydwoje mogą doświadczyć, że i praca zarobkowa, i w domu jest jednakowo ważna i potrzebna.

Wszędzie tylko praca! Nic dziwnego, że ktoś, kto do tej pory spędzał miłe wieczory w towarzystwie partnerki, może mieć poczucie, że wszystko zmieniło się na gorsze.
Nie dramatyzujmy. Owszem, na początku życia dziecka wszystko koncentruje się wokół niego. Ale mężczyzna też ma tutaj pole do popisu. A do opieki nad dzieckiem można włączyć też dziadków lub nianię. Trzeba pamiętać, że i on, i żona są dorosłymi ludźmi, i że mają swoje obowiązki, ale też i prawa. Owszem, ojciec musi zaspokajać potrzeby dziecka, zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa, ale nie żyje tylko po to. Wciąż jest partnerem, kochankiem, kolegą, szefem, współpracownikiem. Obowiązkiem mężczyzny, który właśnie został ojcem, jest przekonanie żony, że on sam też może dobrze zaopiekować się dzieckiem. Przekonanie jej, że oprócz bycia matką jest wciąż jego żoną, przyjaciółką i kochanką. Słynny psychoanalityk Donald Winnicott mówił, że dziecku nie jest potrzebna idealna matka, tylko wystarczająco dobra. Ta zasada dotyczy też ojców: dziecku nie jest potrzebny idealny ojciec, który świetnie zarabia, jest świetnym pracownikiem, a po powrocie do domu jeszcze nieskazitelnym ojcem. Jest mu potrzebny ojciec, który zapewni opiekę, ale nie kosztem siebie, który nie będzie ukrywał, że czasami boi się, że nie poradzi sobie z utrzymaniem domu i właśnie byciem ojcem.

A gdy naprawdę nie wyrabia z wrzeszczącym niemowlakiem i sam ma ochotę trzasnąć drzwiami i zwiać z domu?
Płacz dziecka to kolejna rzecz, która może obniżać młodym tatom samopoczucie i wpędzać ich w depresyjny nastrój. Mężczyznom trudno poradzić sobie z tym, że nie mają pełnej kontroli nad sytuacją. A przy małym dziecku, które nie mówi, o co chodzi, tylko wrzeszczy, łatwo mieć poczucie, że wszystko wymyka się z rąk. Rozwiązaniem jest zrozumienie dziecka i jego potrzeb. Mężczyzna musi nauczyć się, dlaczego dziecko płacze i czy w danym momencie uspokoi je noszenie na rękach czy raczej zmiana pieluchy. Przyjdzie mu to łatwiej, jeśli będzie spędzał z dzieckiem więcej czasu. Woził do przychodni, dopytywał się lekarza, co się dzieje, jakie trzeba podawać leki. W ten sposób też zyskuje poczucie kontroli nad sytuacją, bo działanie chroni przed poczuciem bezradności.

Panu jako psychoterapeucie było łatwiej wejść w rolę ojca?

Świadomość tego, co dzieje się z emocjami, nie rozwiązuje trudności, jakie pojawiają się w życiu. Podstawą radzenia sobie z nimi jest świadome ich przeżywanie i poczucie bycia w rodzinie. Dzielenie się swoimi myślami: i tymi negatywnymi, i tymi wspaniałymi, z partnerką, przyjaciółmi. Nie chodzi o to, że usłyszymy jakieś dobre rady, ale o to, że ktoś bliski nas wysłucha. Ale żeby ktoś to zrobił, my sami musimy zacząć o tym mówić.

Jak ojciec może wpłynąć na rozwój niemowlaka:

Mózg dziecka najszybciej rozwija się w pierwszych miesiącach i latach jego życia. Nie czekaj więc, aż dziecko zacznie mówić "tato", tylko od początku stymuluj jego rozwój.

Najsilniejszą stymulacją dla niemowlaka jest dotyk i ruch. Więc staraj się często brać dziecko na ręce, dotykaj jego skóry.

Ćwicz z dzieckiem tzw. leniwą ósemkę, czyli na jego brzuchu, plecach, rękach lub nogach wolno kreśl liczbę osiem.

Weź rączkę dziecka i kreśl w powietrzu różne wzory: esy-floresy, liczby, litery itp. Potem powtórz to samo drugą rączką.

Weź kolorową zabawkę i przesuwaj przed oczami niemowlaka, prowokując go do wodzenia oczami.

Masuj delikatnie palcami brzegi małżowiny usznej dziecka, zaczynając od góry i kończąc na dolnych płatkach. Powtarzaj to 3-5 razy.

Chwyć delikatnie prawą rączkę dziecka i kieruj ją do lewej nóżki. Potem to samo powtórz z lewą ręką i prawą nogą.

Traktuj te ćwiczenia jak zabawę, śmiej się do dziecka, mów do niego, obserwuj, kiedy się nudzi, i przerwij wtedy zabawę. Na podstawie książki Violet F. Mass: "Uczenie się przez zmysły".

Tomasz Wyrzykowski, psycholog i analityk grupowy. Członek Instytutu Analizy Grupowej "Rasztów". Pracuje w Centrum Psychologiczno--Medycznym MABOR i Centrum Psychoterapii na ul. Dolnej w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl