"Ernest Hemingway został agentem KGB, by ratować Hiszpanię"

rozmawia Tomasz Pompowski
Słynny amerykański pisarz był cennym agentem KGB o pseudonimie Argo - twierdzą autorzy książki "Spies. The Rise And Fall of KGB in America" John Haynes i Harvey Klehr. Według autorów Hemingway w latach 40. odbył kilkanaście spotkań z oficerami KGB.

Z Johnem Haynesem i Harveyem Klehrem, autorami (razem z Alexandrem Vassillievem) książki "Spies. The Rise and Fall of KGB in America", rozmawia Tomasz Pompowski

W swojej książce "Szpiedzy" piszecie panowie, że Ernest Hemingway był agentem KGB. Jakie są na to dowody?
Haynes: W materiałach przekazanych przez oficera KGB Alexandra Vassilliewa jest informacja, że Hemingway zgodził się, że będzie z KGB współpracować. Nawet sam stworzył kod, który miał pomóc mu w komunikowaniu się z oficerami. Przekazał pewne znaczki, które wiele lat później miał ze sobą inny oficer KGB, który miał go przekonać o tym, iż jest tym, za kogo się podaje. Hemingway już wówczas był słynnym pisarzem. I KGB miało wielkie nadzieje na współpracę.

Klehr: Jedno z memorandów KGB informuje, że Hemingway został zwerbowany w 1941 r. tuż przed jego podróżą do Chin przez oficera o pseudonimie Sound. Otrzymał pseudonim Argo. Jego teczka ma numer Argo 20753. W czasie tego spotkania dostał hasło, jakim miał się posługiwać w czasie spotkań z oficerami KGB. Nie wiadomo, czy rzeczywiście ktoś z KGB skontaktował się z nim w Chinach. W latach 40. odbył kilkanaście spotkań z oficerami KGB w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i na Kubie. W latach 50. KGB zamierzało reaktywować go, jednak wówczas okazało się, że nic dla nich nie zrobił. Z memorandów wynika jednak, że dokładnie wiedział, z kim się spotyka.

Jak wyglądały te spotkania?
Klehr: Zachowały się listy agentów, z którymi pracownicy KGB mieli odnowić kontakty w latach 1948-50. Na jednej z nich pojawia się nazwisko Hemingwaya wraz z jego pseudonimem i informacją, że kontakt nie został ponownie nawiązany. Jest też raport z 8 czerwca 1948 z jego nazwiskiem i pseudonimem. Opisuje jego działalność pisarską, która była przyjazna Związkowi Sowieckiemu. W 1937 r. brał w obronę prosowiecki Front Ludowy i apelował o pomoc amerykańską dla republikańskiej Hiszpanii. Krytykował tych kongresmenów, którzy się temu sprzeciwiali. KGB pisze też, że "Argo", czyli Hemingway, obstawał za zniesieniem amerykańskiego embarga na dostawy broni do Hiszpanii. Podobne poglądy miała jego była żona Marta Gellhorn, korespondentka czasopisma "Colliers". W tym właśnie dokumencie jest informacja o jego zwerbowaniu. Potem w czerwcu, a następnie we wrześniu 1943 r., Hemingway spotykał się z KGB, gdy był korespondentem w Europie. Jednak nie przekazał im żadnej informacji politycznej.

I potem kontakt się zerwał?
Haynes: Istnieje informacja z lipca 1950, że KGB próbuje się dowiedzieć, gdzie mieszka Hemingway, by wysłać tam agenta, o którym pisarz wiedział. Także w tym dokumencie jest informacja, że Hemingway został zwerbowany w 1941 r . Z raportu KGB z października 1950 r. wynika, że sowiecki wywiad wie, iż Hemingway przeprowadził się z przedmieść Hawany do Kalifornii. I że utrzymuje kontakty z redaktorami dziennika amerykańskiej partii komunistycznej "Daily Worker".

Hemingway był agentem KGB, ale ojciec bomby atomowej Artur Oppenheimer nie - wynika z książki.
Haynes: Mimo że KGB odnosiło wielkie sukcesy w infiltrowaniu kręgu naukowców pracujących nad projektem "Manhattan", czyli przy budowie bomby atomowej, do Oppenheimera nie dotarli. Wiadomo, że był jedną z pierwszych osób na liście do zwerbowania. Klehr: Jednak pozostawał na liście do werbunku od 1942 do 1945. I do końca nie udało się rozpocząć z nim współpracy, choć KGB wiedziało o jego roli w projekcie, a także, iż był tajnym członkiem partii komunistycznej USA. Później okazało się, że rzeczywiście był jej członkiem, ale w 1942 r. zerwał z nią kontakty.

W Polsce, kiedy odnajduje się dokument wytworzony przez tajną policję na temat czyjejś współpracy, zaczyna się dyskusja na temat jego autentyczności. Gdy okazuje się, że nie jest to falsyfikat, rodzą się wątpliwości, czy informacja zapisana w dokumencie jest prawdziwa. W ocenie tego typu dokumentów dopuszcza się założenie, że oficerowie służby bezpieczeństwa mogli nawzajem siebie okłamywać. Dlatego jestem bardzo zaskoczony, że jako historycy uwierzyliście Panowie notatkom jednego funkcjonariusza KGB w jakichś zeszytach. Jak to się stało, że uwierzyliście, iż te informacje są prawdziwe?

Haynes: Vassilliev był oficerem KGB, który brał także udział w specjalnym projekcie SVR, czyli wywiadu zagranicznego Związku Sowieckiego na początku lat 90. Dokonywał przeglądu operacji wywiadowczych KGB z lat 20. i 30. Jego notatki zawarte w kilkunastu zeszytach bardzo często są transkrypcją oryginalnych dokumentów KGB. Innym razem je streszczał. Informacje od Vassillieva wkomponowaliśmy w kilkanaście tysięcy odszyfrowanych raportów - korespondencji między amerykańskimi placówkami sowieckiego wywiadu a Moskwą od 1942 do 1946. Zostały przechwycone i odszyfrowane przez amerykańską Narodową Agencję Bezpieczeństwa.

Klehr: Innym źródłem jest wiedza przekazana przez tych, którzy zerwali z sowieckim wywiadem i przeszli na stronę amerykańską. Również wiedza uzyskana w trakcie kilkunastu śledztw FBI przeciwko amerykańskiej partii komunistycznej okazała się bardzo cenna w zestawianiu z nowymi informacjami od Vassillieva. Żadne z tych źródeł nie przeczy informacjom przekazanym przez Vassillieva. Myślę więc, że możemy być pewni, iż ten człowiek jest wiarygodny. Nikt nie potrafi czegoś takiego wymyślić.

W Waszej książce opisujecie sowieckiego agenta - amerykańskiego senatora, który pobiera olbrzymie wynagrodzenie od KGB. By się dobrze zakonspirować, bawi się w polowanie na czarownice, próbując stworzyć w Kongresie komisję, która ma znaleźć rzekomych agentów nazistowskich. De facto wszystko jest wyreżyserowane przez sowiecki wywiad, by zdestabilizować prace w Kongresie.

Haynes: Tak. To był senator Dickstein z Partii Demokratycznej z Nowego Jorku. Był skorumpowany i za współpracę brał pieniądze. Promował utworzenie w Kongresie komisji ds. działań nieamerykańskich (później nazywanej komisją McCarthy’ego), mając ambicje jej przewodniczenia. Wcześniej przekonał KGB, że jako przewodniczący mógłby prowadzić śledztwa wobec emigrantów z Rosji i Ukrainy, których zwalczaniem był zainteresowany Związek Sowiecki. Oczywiście dał im do zrozumienia, że nie robiłby tego za darmo. Jednak Kongres pokrzyżował Dicksteinowi plany, blokując jego kandydaturę. Ale przez kilka lat był na liście plac KGB, bowiem mając wpływy w urzędzie emigracyjnym, mógł prześladować emigrantów z byłego ZSRR.

Klehr: Miał pseudonim Kanciarz. I po ukończeniu kariery w Kongresie został sędzia w stanie Nowym Jork.

Jakie wynagrodzenie otrzymywali agenci KGB w tamtych latach?
Klehr: Kurierowi zwracano koszty podróży. Przeciętnie za donoszenie płacono po kilkaset dolarów rocznie - co nie było wysoką sumą. Ale były też osoby, które otrzymywały od KGB drugą pensję - kilkadziesiąt tysięcy dolarów rocznie. Taką pensję otrzymywał w latach 30. pewien wysoki urzędnik Departamentu Stanu. Bardzo wielu agentów było ideologicznymi przyjaciółmi KGB.

Czy przekazane przez nich informacje zaszkodziły Polsce?
Haynes: Niewątpliwie Stalin wiedział od nich, że jeśli będzie twardy wobec żądań, by Polska i kraje bałtyckie zostały w granicach Związku Sowieckiego, to Stany Zjednoczone nie będą mu w tym przeszkadzać. Zabieganie o niepodległość Polski nie było priorytetem administracji prezydenta Roosevelta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Ernest Hemingway został agentem KGB, by ratować Hiszpanię" - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl