Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Korol po przegranej z Chorwatami

Waldemar Gabis
Polscy wioślarze z czwórki podwójnej, mistrzowie olimpijscy i świata, nie robią tragedii z przegranej z Chorwatami w regatach Pucharu Świata.

Trzy tytuły mistrzów świata (2005-2007), jeden złoty medal olimpijski (2008) - to dorobek Adama Korola, Marka Kolbowicza, Michała Jelińskiego i Konrada Wasielewskiego, czyli słynnej na cały świat polskiej czwórki podwójnej.

W sierpniu podczas wioślarskich mistrzostw świata w Poznaniu Dominatorzy po raz kolejny będą chcieli zdobyć złoto. Czy się uda?

W miniony weekend niespodziewanie przegrali podczas regat Pucharu Świata w Monachium z osadą Chorwacji. I to dwukrotnie: w eliminacjach stracili do nich 1,91 s, a w finale - 1,26.

- Po tym pierwszym wyścigu wydawało się, że jesteśmy skazani na słabe miejsce. W finale chłopcy pokazali, że nie jest tak źle. Walczyli do końca, potrafili się mobilizować w trudnych momentach - mówi trener polskiej czwórki Aleksander Wojciechowski.

- Jestem bardziej zadowolony z drugiego miejsca w Monachium niż zwycięstwa w pierwszych tegorocznych regatach Pucharu Świata w Banyoles. Teraz była silniejsza konkurencja i bardziej było widać nasze słabości, czyli braki w przygotowaniu fizycznym - ocenia tegoroczne starty Korol, szlakowy naszej osady.

Czy Chorwaci to nowa siła w rywalizacji męskich czwórek podwójnych?

- To młodzi zawodnicy z ambicjami. Poczekajmy jednak z ocenami do mistrzostw świata - mówi Wojciechowski. - Tam pewnie liczyć się będą Australijczycy, Włosi, Francuzi, Niemcy. Zresztą ekip, które co roku chcą się do nas dobrać, jest zawsze kilka.

Teraz biało-czerwoni przegrali z osadą Chorwacji. To analogiczna sytuacja do poprzedniego sezonu, kiedy w regatach Pucharu Świata lepsi od naszych wioślarzy byli Amerykanie. Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie nikt już Polakom nie podskoczył, a wioślarze z USA zajęli w olimpijskim finale piąte miejsce, tracąc do zwycięzców ponad 6 sekund.

- To swego rodzaju deja vu. Rok temu też słyszeliśmy głosy niepokoju: "Co się dzieje, co się dzieje?". Ale wtedy, tak samo jak dziś, nie byliśmy optymalnie przygotowani. Formę szykujemy na mistrzostwa świata, a nie na regaty pucharowe. W sierpniu w Poznaniu na pewno będzie lepiej - argumentuje Korol.

W środę wieczorem Dominatorzy rozpoczynają zgrupowanie w Wałczu. Na początku lipca wezmą udział w regatach w Henley. To będzie ich ostatni start przed poznańskimi mistrzostwami świata, do których będą się przygotowywać w Zakopanem i Wałczu.

- Jestem optymistą - podkreśla Wojciechowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki