18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okradła bank na milion

W. Pierzchała, A. Zboińska
Agnieszce S. grozi do 10 lat pozbawienia wolności
Agnieszce S. grozi do 10 lat pozbawienia wolności fot. archiwum KWP
Wszyscy klienci oddziału banku PKO BP przy al. Kościuszki w Łodzi powinni jak najszybciej sprawdzić historię swoich kont. Istnieje ryzyko, że w ich imieniu zaciągnięto kredyty, o których nie mają pojęcia.

Prokuratura podejrzewa, że 40-letnia łodzianka Agnieszka S., pracownica działu kredytów PKO BP przy al. Kościuszki w Łodzi, w ciągu 4 lat fałszując umowy kredytowe wyłudziła od pracodawcy prawie milion złotych!

Zdaniem śledczych, kobieta wykorzystując bazę danych o klientach banku tworzyła fikcyjne umowy kredytowe. Miała sfałszować prawie 250 takich umów, wykorzystując dane osobowe ponad 40 klientów.

Początkowo spłacała nielegalnie zaciągnięte kredyty, a potem - mając wpływ na wewnętrzne operacje bankowe - umiejętnie tuszowała swój proceder.

- Podejrzana zajmowała stanowisko, na którym samodzielnie podejmowała decyzje - wyjaśnia Monika Zduńczyk-Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Łódź-Śródmieście. - Nie wykluczamy, że zarówno liczba podejrzanych, jak i wysokość wyłudzonych kwot ulegnie zwiększeniu.

Oznacza to, że Agnieszka S. mogła mieć wspólnika. Śledczy na razie nie ujawniają czy podejrzewają innych pracowników banku, czy kogoś z zewnątrz.

Kobieta została zatrzymana w swoim mieszkaniu w bloku na Starym Polesiu, w którym mieszkała z mężem i kilkunastoletnim dzieckiem. Była kompletnie zaskoczona. Wczoraj podczas przesłuchania przyznała się do winy. Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o jej aresztowanie. Dzisiaj w sądzie zapadnie decyzja w tej sprawie. Kobiecie grozi do 10 lat więzienia.

W mieszkaniu 40-latki policjanci znaleźli dokumenty kredytowe i zapiski dotyczące danych osobowych kredytobiorców. - Zabezpieczyliśmy 3 tys. zł, peugeota 303 i sprzęt agd o łącznej wartości 23 tys. zł - wylicza Mirosława Kraszewska z biura prasowego KWP w Łodzi.

Policja nie zdradza, skąd otrzymała sygnał o dodatkowej działalności przedsiębiorczej 40-latki. Wiadomo jedynie, że nie powiadomił o tym ani bank, ani jego klienci, którzy mieliby odkryć proceder.

Agnieszka S. pierwszą umowę sfałszowała w lutym 2005 roku, ostatnią w maju tego roku. - Zdarzało się, że na jedną osobę brała kilka nielegalnych kredytów - tłumaczy Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Pracownica była jednak na tyle sprytna, że o procederze nie dowiedział się żaden z oszukanych klientów.

- Tylko jednego klienta banku wciągnięto do rejestru osób, które nie spłacają pożyczek bankowych - mówi Krzysztof Kopania.

Jednak dane wszystkich 40 oszukanych klientów mogły trafić do Biura Informacji Kredytowej. Osoby, w imieniu których łodzianka zaciągała kredyty, muszą być przygotowane na poważne problemy, gdyż banki mogą im odmówić udzielenia kredytu ze względu na złą historię kredytową. A wyjaśnienie całej sytuacji może potrwać nawet kilka tygodni.

W jaki sposób o oszukanych klientów zadba PKO BP ? Nie wiadomo. Wczoraj Izabela Świderek-Kowalczyk, rzecznik prasowy PKO BP, mimo obietnicy nie próbowała sprawy wyjaśnić.

Norbert Jeziolowicz ze Związku Banków Polskich jest przekonany, że pracownica PKO BP część kredytów musiała spłacać, w przeciwnym razie proceder wyszedłby na jaw dużo wcześniej.

- Bank powinien jak najszybciej anulować fałszywe umowy i wykreślić dane tych klientów z biur informacji kredytowych - mówi Jeziolowicz. - Należy to wykonać jak najszybciej, gdyż klienci nie mogą ponosić odpowiedzialności za działania pracownicy tej instytucji.

Michał Macierzyński, analityk portalu Bankier.pl. uważa, że osoby, które poniosły szkodę, będą mogły domagać się odszkodowania od banku. Do sądu mogą wystąpić, gdy np. w związku z zafałszowaną historią kredytową banki odmówią im pożyczek i np. przepadnie im zadatek związany z kredytem mieszkaniowym.

- Sytuacja pokazała, że w bankach nie są zachowywane procedury bezpieczeństwa. Takie sytuacje będą się powtarzać - uważa Michał Macierzyński. - Transakcje powinny być zatwierdzane przez drugą osobę. Paradoksalnie, najwięcej szkody bankom wyrządzają nie hakerzy, ale pracownicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki