Piła: Podpalacz szkoły usłyszał zarzuty

- Postawiliśmy mu zarzut nieumyślnego spowodowania pożaru zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowy w Pile. - Podejrzany nie przyznaje się do winy.

Prokuratura ma jednak mocne dowody jego winy: obciąża go przede wszystkim zapis z kamery umieszczonej na zewnątrz budynku. To właśnie tam, na placu przed szkołą, część mieszkańców Podlasia szampanem i petardami witała Nowy Rok. Na filmie widać, jak bawiący się wśród 19-latek odpala racę i rzuca ją w górę.

- Wyrzucił ją ręką, co było niezgodne z instrukcją obsługi, która nakazywała użyć do tego wyrzutni- mówi prokurator Maria Wierzejewska-Raczyńska. - Już ten drobny na pozór szczegół świadczy o jego bezmyślności. Mógł stracić tę rękę.

Ręki nie stracił, ale spowodował ogromny pożar. Raca wybuchła nad dachem i drewnianą wieżyczką zegarową. Temperatura w chwili wybuchu mogła sięgać nawet do 3000 stopni. To dziesięć razy więcej niż potrzeba do zapalenia się drewna. Tak wynika z opinii biegłego, która również obciąża 19-latka. Wybuch spowodował zatlenie się drewnianych elementów wieżyczki; po kilku minutach uruchomiły się czujniki przeciwpożarowe.

Pod szkołą pojawił się samochód firmy ochraniającej budynek. Ochroniarze nie zauważyli jednak niczego podejrzanego: była gęsta mgła, a ogień był już w swoim żywiole, tyle, że pod dachem. Po drewnianej konstrukcji poddasza rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Kiedy czterdzieści minut później przyjechał pierwszy wóz strażacki, pożarem było objęte już pół budynku. Strażakom udało się uratować drugie pół.

Za spowodowanie pożaru, który pochłonął 9 mln złotych, 19-letniemu Wojciechowi W. grozi do 5 lat więzienia. Jeszcze w czerwcu prokuratura skieruje do sądu akt oskarżenia.