Wino polskie rocznik 2008

Katarzyna Piotrowiak
Pierwsze prawdziwe polskie wino gronowe pojawi się w sklepach już za miesiąc. Producenci zapewniają, że nie będzie drogie- za butelkę zapłacimy ok. 20 złotych.

Na legalną produkcję win zezwoliła ustawa z lipca ubiegłego roku. Uproszczono wtedy procedury akcyzowe, zwolniono winiarzy produkujących do tysiąca hektolitrów rocznie z obowiązku składu podatkowego, prowadzenia laboratoriów, budowy hali celnej. Do ewidencji prowadzonej przez Agencję Rynku Rolnego zgłosiło się 35 osób z całej Polski prowadzących wyrób wina z upraw własnych. Pierwsze oficjalne degustacje i oceny spędzają sen z powiek hodowcom winorośli. Są jednak dobrej myśli.

- Wysłałem kilka próbek do znanego enologa, który przez lata pracował w Kalifornii i czuwał nad jakością wina. Jestem bardzo zadowolony z oceny zarówno win białych, jak i czerwonych - mówi Leszek Sikora z winnicy Laguna w Jastrzębiu-Zdroju, jeden z dwóch winiarzy z województwa śląskiego, zarejestrowanych w Agencji Rynku Rolnego.

Koneserzy wina czekają z niecierpliwością. - Nareszcie zaczyna się coś dziać. Generalnie nie ma w Europie kraju, który nie miałby jakiegoś sztandarowego produktu winiarskiego - mówi Mirosław Drewniak z Bielska-Białej, uznany mistrz kuchni, gwiazda telewizyjnych show oraz członek Kapituły Klubu Szefów Kuchni. - My niestety nie mieliśmy się czym pochwalić. Trzeba jednak pamiętać, że to jest praca na pokolenia. Francuzi tworzą legendy i aurę tajemniczości, nam też to będzie potrzebne, żeby zaistnieć - dodaje Drewniak.

Z winnicy Mnich w miejscowości o tej samej nazwie w okolicach Cieszyna w tym roku na rynek trafi ok. 2 tysięcy butelek, w przyszłym 7 tys., a za kilka lat nawet 15 tys. - Rocznik 2008 będzie miał raczej wartość sentymentalną - mówi Roman Gabryś, właściciel Mnicha. Jego winnica zajmuje 2,5 hektara.

Najbardziej winne regiony w kraju, jak np. zielonogórskie, szykują się do podboju rynku. Na Górnym Śląsku też nie brakuje chętnych do uprawiania winorośli. Jednym z najlepszych miejsc do sadzenia winorośli są okolice powiatów wodzisławskiego, rybnickiego i raciborskiego. - Ustawa winiarska sprawiła, że w ostatnim czasie dziesięciu mieszkańców Gorzyc kupiło sadzonki winorośli. Muszę przyznać, że trochę zazdrościmy naszym sąsiadom z Czech i Słowacji. Jest co nadgonić. Dlatego założyliśmy lokalną grupę działania, która składa się z przedstawicieli trzech gmin, czyli Gorzyc, Krzyżanowic i Godowa. Postaramy się o fundusze unijne na rozwój obszarów wiejskich, a zakładanie winnic to przecież idealny pomysł - mówi Czesław Zychma, przewodniczący rady gminy w Gorzycach.
W Polskim Instytucie Winorośli i Wina w Krakowie uważają, że trzeba jeszcze sporo poprawić w polskim prawie.

- W Małopolsce wielu winiarzy zrezygnowało, bo nie radzą sobie z przepisami. Ustawodawstwo nie jest jeszcze w pełni dostosowane do produkcji wina. Największy problem to przepisy celne, z których wynika, że celnicy powinni być przy każdym etapie produkcji. Nie ma jeszcze wina, a jest już pięć kontroli - mówi Marek Jarosz z Polskiego Instytutu Winorośli i Wina.

Ilu zrezygnowało? - Do ewidencji prowadzonej przez prezesa ARR zgłosiło się 35 podmiotów prowadzących wyrób wina z upraw własnych. Pięć na ich własny wniosek zostało już wykreślonych - taką odpowiedź uzyskaliśmy w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Lubuski senator Stanisław Iwan z PO, który pilotował projekt nowelizacji ustawy, zapewnia, że rozpoczyna prace nad dalszymi ułatwieniami dla winiarzy. - Problem mają mali winiarze, którzy nie są przedsiębiorcami i nie mają zarejestrowanej działalności gospodarczej, dlatego na ich życzenie przygotowujemy kolejne zmiany, żeby tak jak w Austrii można było wstąpić do gospodarza i nalać sobie wina z gąsiora - mówi Iwan.

Ministerstwo Rolnictwa potwierdza, że jeszcze w tym roku rozpocznie prace nad wdrożeniem "kolejnych zmian przepisów wprowadzanych w tym roku przez Unię Europejską w zakresie wspólnej organizacji rynku wina". Konieczne są także rozmowy z Ministerstwem Zdrowia w sprawie zmian w ustawie o wychowaniu w trzeźwości.

Winnice na razie dla nielicznych

Wino ma być jednym z hitów Dolnego Śląska.

Tamtejsze winnice zapewniają, że smak trunku spodoba się każdemu. Wino ma być tańsze od zagranicznych wyrobów, ale jakościowo takie samo albo i nawet lepsze. Na Dolnym Śląsku produkowane jest wyłącznie wino gronowe. - Uważamy, że z innych owoców niż winogrona nie można produkować wina - tłumaczy Grzegorz Nowakowski z winnicy Jaworek w podwrocławskiej Miękini. Na sklepowych półkach wino pojawi się w czerwcu lub lipcu. Za butelkę zapłacimy około 27 złotych. Niestety, w sumie na Dolnym Śląsku jest dotąd zaledwie dwóch producentów tego szlachetnego trunku. M.TORZ

W Małopolsce zgłosiło się dziesięciu chętnych do produkcji i sprzedaży wina. Część z nich się wycofała z listy Agencji Rynku Rolnego, inni nie będą sprzedawać wina w tym roku. Powód? Po zapoznaniu się z przepisami wycofali się. - Celnicy mają sprawdzać jakość wina, to kompletny absurd, bo nie ma przecież celników, którzy mają do tego odpowiednie kwalifikacje - mówi Marek Jarosz z Polskiego Instytutu Winorośli i Wina.

Ryszard Motawa, właściciel winnicy w Łazach Brzyńskich, nie sprzedaje wina, chociaż bardzo by chciał, tylko sadzonki winorośli. - Nie jest tak łatwo przebrnąć przez przepisy - mówi. ET

Rocznik 2008 będzie miał wartość sentymentalną - mówi winiarz Roman Gabryś z Mnicha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl