[MUZOtok] Turbo: "Dorosłe dzieci są nieśmiertelne". Wojtek Hoffmann nie ma wątpliwości czego lubią posłuchać fani zespoły [wywiad, wideo]

Tomasz Dereszyński AIP
Wideo
od 16 lat
Gitarzyści rockowi Wojciech Hoffmann z Turbo i Sławomir Papis z Internal Quiet gościli w studiu vivi24. W rozmowie z Tomaszem Dereszyńskim z Agencji Informacyjnej Polska Press wspominali wspólną trasę koncertową, opowiadali, dlaczego lubią muzykę rockową i co sądzą o disco polo.

Lubicie disco polo?
Sławek Papis (Internal Quiet): Nie lubię.
Wojtek Hoffmann (Turbo): Zadałeś problematyczne pytanie. Może powiem tak: nie mam nic przeciwko, ponieważ wykonawcy są takimi samymi ludźmi jak my, tylko wykonują troszkę radośniejszą muzykę.

Sławek: Ja też nie mam nic przeciwko, tylko tego rodzaju muzyki nie lubię.

Dlaczego gracie taki rodzaj muzyki?
Sławek: Bo bardzo ją lubię.
Wojtek: Chciałeś zostać kiedyś metalowcem, hutnikiem?
Sławek: Pracowałem przez dwa miesiące w hucie w Siemianowicach Śląskich.
Wojtek: No i mamy odpowiedź.

Macie jakichś idoli swoich?
Sławek: Jeden siedzi obok mnie. Drugi to Richie Blackmoore, trzeci to Eddie Van Halen.
Wojtek: Dla mnie absolutnie najwspanialszym i pierwszym idolem był Krzysztof Klenczon z Czerwonych Gitar, potem w latach 70. Richie Blackmoore. On ma w moim życiu miejsce na najwyższej półce. Nie trafią na nią nawet najlepsi gitarzyści świata, nawet Van Halen, Steve Vai czy Joe Satriani. Odpowiedź jest prosta. W wieku 15 lat usłyszałem muzykę hard rockową i zakochałem się w Deep Purple. Potem przyszedł czas na metal.
Sławek: Richie Blackmoore też ma u mnie specjalną ramkę.
Wojtek: To widzisz, jesteśmy sklamrowani.

Słyszeliście ostatnio jakiś swój utwór w stacjach radiowych, tych mainstreamowych?
Wojtek: Tak, wiesz, bardzo często słyszę jeden jedyny utwór. To tak, jakby Turbo nagrało tylko “Dorosłe dzieci”, który kocham i do dziś jak wychodzę na scenę i zaczynam go grać, to mi włosy dęba stają jak widzę uśmiechniętych ludzi śpiewających. Jestem wtedy przeszczęśliwy. Bardzo żałuję jednego, że tylko ta piosenka istnieje w radiu, bo przecież nagraliśmy jako Turbo 16 płyt i na każdej z nich można znaleźć tzw. utwór radiowy. Mamy np. utwór “Jaki był ten dzień”, znany i umieszczany we wszystkich śpiewnikach, nieznany zupełnie ze stacji radiowych. Wcale nie byłbym pewien czy ten właśnie kawałek nie byłby większym hitem niż “Dorosłe dzieci”.
Sławek: Na każdej płycie macie równie dobry utwór.
Wojtek: Tak, tylko nie wiem, dlaczego decydenci tego nie wiedzą.
Sławek: Ja swoją muzykę słyszałem w radiu. Ostatnio bardzo często, choćby w Polskim Radiu Rzeszów leciały po trzy nagrania dziennie jako płyta tygodnia.

Trochę lżejsze pytania: Ulubione jedzenie rockmana to…
Wojtek: Pierogi.
Sławek: Muszę to powiedzieć, risotto z kurczakiem.

Ulubiony napój rockmana to…
Wojtek: No dobrze, brązowy płyn z bąbelkami.
Sławek: I to nie jest płyn Lugola. Ja mam to samo: brązowy płyn z bąbelkami.
Wojtek: Bardzo niezdrowy.

A dolewacie go do innego płynu?
Wojtek: Aby ten płyn się nie pienił, dolewamy go do innego brązowego płynu (śmiech).
Wracając do muzyki, czym możecie się pochwalić jeśli chodzi o nowe płyty?
Sławek: Ostatnia płyta zespołu Internal Quiet nosi tytuł “When the rain comes down”. zagraliśmy trasę z takim znanym zespołem heavy metalowym, gigantami czyli z Turbo. W planach mamy kolejną trasę koncertową. W 2018 r. wchodzimy do studia by nagrać kolejny krążek.
Wojtek: U nas w Turbo jest trochę bardziej skomplikowana sytuacja. Nagrywamy płyty z częstotliwością co cztery, pięć lat. Ostatni krążek Turbo “Piąty żywioł” ukazał się w 2013 r. Zobaczymy, co będzie dalej.

A kariera solowa?
Wojtek: Mam ze sobą krążek z ubocznej działalności, która zresztą bardzo lubię, a mianowicie drugi mój album solowy “Behind the windows”. Przyznam się, że jestem z niej dumny. Wcześniej nagrałem “Drzewa”, płytę z której również jestem dumny. Za rok będzie jej piętnastolecie. Chcę zrobić przy okazji jakąś trasę koncertową.

Dlaczego jedna ma polski tytuł, druga angielski?
Wojtek: Do końca nie wiem dlaczego tak wyszło (śmiech). Wiesz co, ta druga miała się nazywać “Okna”, ale wydawca zaproponował angielski tytuł. Także z racji tego, że na płycie grają muzycy z Zachodu. Ustaliliśmy, że angielski tytuł będzie ok. Chcieliśmy puścić to w świat, zawojować rynki światowe… Może przy następnej będzie lepiej.

Wspólna trasa Turbo i Internal Quiet. Ile było tych koncertów i jak się wam żyło w tym czasie?
Wojtek: Zagraliśmy czterdzieści koncertów. Wcześniej mieliśmy trasę z różnymi kapelami, a ta ostatnia była pierwsza w całości z jednym zespołem. Bardzo dobrze się gra z młodymi ludźmi. Od pierwszego koncertu ze “Sławkami” wszystko zaiskrzyło. My do tego wszystkiego podchodzimy na zasadzie bardzo koleżeńskiej. Zdarzyła się jedna sytuacja w której zespół stwierdził, że jesteśmy chamami i ogólnie nieciekawymi typami. To było trochę dziwne.

Sławek, potwierdzisz, że Turbo to fajne chłopaki?
Tak, zdecydowanie. To była zdecydowanie dobra trasa i fantastyczne przeżycie. Świetni ludzie, wszyscy się dobrze bawili. Jeśli ma się przed sobą cztery miesiące wspólnej pracy, to trudno wyobrazić sobie jakiś konflikt. Po trzech koncertach mielibyśmy siebie dosyć, a w tym przypadku nic takiego nie było.

Wojtek, czy “Dorosłe dzieci” zawsze gracie? Dajecie to na start?
Nie. Najpierw musi być cios ze sceny. Ten kawałek zostawiamy na koniec. W 99 procentach to numer na bis. Im dłuższy mamy koncert, tym bardziej publika się niecierpliwi, kiedy podamy “Dorosłe dzieci”. Prawda jest taka, że ludzie przychodzą na utwory, które już znają. Czasami mniej ich interesuje nowy repertuar.

Lubicie duże koncerty, czy raczej klubowe?
Sławek: Wolę klubowe. Mieliśmy ostatnio przy trasie z Turbo zgryz, gdyż większość fanów nie znała naszego repertuaru. Na szczęście mamy świetnego frontmana, który od pierwszego koncertu zjednywał dla nas fanów, daliśmy więc radę pomimo obaw.
Wojtek: Wiesz co, oni byli tacy super, że w pewnym momencie zastanawialiśmy się, czy dalej jechać z nimi w trasę. Internal Quiet gra klasyczny, świetny heavy metal. Kapela fajnie wygląda. Fajnie jest jak fani dobrze się bawią na naszych koncertach. To napędza akumulatory. Czasami chodzę na koncerty jako fan i widzę, czy muzycy chcą dać z siebie dużo, czy tylko odbębniają pańszczyznę. Publika to widzi, wyczuwa. Wiesz, ja nazwałem heavy metal “metalopolo”. To przecież muzyka prosta, śpiewna, radosna. Po to, by publiczność się dobrze bawiła.

Jedno wiem na pewno, najpiękniejsze ballady nagrywają grupy hard rockowe. Zgoda?
Wojtek: Tak. Balladowym zespołem jest Scorpions. Także Metallica, Led Zeppelin. Turbo też ma kilka ballad w repertuarze.
Sławek: Mamy na nową płytę nagraną balladę.
Wojtek: Miałem nawet ochotę podkraść Sławka do Turbo, bo nie mamy w tej chwili gitarzysty, ale jest za drogi (śmiech). Dodam, że w tym roku nagramy kolejną płytę. Na razie nie mamy nagranej żadnej ballady. Na razie jest sam łomot...

Rozmawiał Tomasz Dereszyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl