Spółdzielnia zastanawia się, czy kierować pozew o odszkodowanie do Skarbu Państwa. Jeśli do tego dojdzie, będzie to pierwsza łódzka spółdzielnia, która podjęła taką decyzję. W Polsce to nie nowość: po tym, jak w grudniu ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny uznał wykup mieszkań za tzw. złotówkę za niezgodny z prawem, do Skarbu Państwa wpływają już pierwsze pozwy ze spółdzielni.
Podstawą do ubiegania się o odszkodowanie jest według prezesa SM im. Jagiełły artykuł 417.1 kodeksu cywilnego.
- Zgodnie z nim, można się ubiegać o odszkodowanie, jeżeli szkoda została poniesiona z powodu niezgodności jakiejś ustawy z konstytucją - tłumaczy Wiesław Cyzowski.
Trybunał Konstytucyjny stwierdził 17 grudnia 2008 r., że zapis w nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, umożliwiający przekształcanie mieszkań za przysłowiową złotówkę od 31 lipca 2007 r. , jest niezgodny z Konstytucją RP.
Inne łódzkie spółdzielnie nie zamierzają składać takich pozwów, między innymi dlatego, że Trybunał Konstytucyjny w tym samym orzeczeniu dopuścił przekształcanie mieszkań zgodnie z nowelizacją z 2007 r. do 30 grudnia 2009 roku.
- Dlatego nie braliśmy pod uwagę składania pozwu o odszkodowanie - przyznaje Jerzy Chwiałkowski, prezes SM Dąbrowa.
Prezes SM im. Jagiełły pomyślał i o tym.
- Uchwała naszego walnego zgromadzenia, upoważniająca zarząd do ubiegania się o odszkodowanie, obowiązywałaby od 31 grudnia albo z dniem wejścia w życie przewidywanej nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych - zaznacza Wiesław Cyzowski.
Pierwsza z sześciu części walnego zgromadzenia spółdzielców odbędzie się 8 czerwca. Prezes Cyzowski woli, żeby to spółdzielcy upoważnili zarząd do ubiegania się o odszkodowanie.
- Zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego z 3 lipca 2003 r., to członkowie spółdzielni są właścicielami majątku w sensie ekonomicznym, a spółdzielnia w prawnym - tłumaczy Wiesław Cyzowski. - Zresztą, składając pozew do Skarbu Państwa, trzeba wpłacić pięć procent kwoty, o którą się ubiegamy, ale nie więcej niż 100 tys. zł. Musielibyśmy więc wydać te 100 tys. zł, nie mając pewności, że wygramy sprawę - przyznaje Wiesław Cyzowski.
Poza tym te pieniądze trzeba skądś wziąć. Skąd? Na przykład ze "zmiany opłat za użytkowanie lokali w wysokości niezbędnej do pokrycia kosztów dochodzenia odszkodowania" - jak zapisano w projekcie uchwały.
Lokatorzy boją się, że oznacza to po prostu podwyżkę czynszu i innych opłat.
- Pieniądze spółdzielców zostaną wyrzucone w błoto - oburza się Elżbieta Przygoda. - Ale najwyraźniej prezes chce pokazać, że spółdzielnia jest potrzebna i nie warto wyodrębniać swojego mieszkania ze spółdzielni.
Wiesław Cyzowski odpiera zarzut, powołując się na art. 75 ust. 1 konstytucji RP.
- Wynika z niego, że władze publiczne prowadzą politykę, popierającą działania obywateli, zmierzające do uzyskania własnego mieszkania. Przecież nie mogę działać wbrew konstytucji - podkreśla prezes.
W innych spółdzielniach nie robią sobie wielkich nadziei na odniesienie sukcesu w walce ze Skarbem Państwa.
- Ciężko będzie odzyskać pieniądze od Skarbu Państwa - podkreśla Zbigniew Wolanin, prezes SM Teofilów. - Niektóre spółdzielnie, z którymi rozmawiałem, twierdzą, że jedynym sposobem jest skierowanie sprawy do Strasburga. My jednak o odszkodowaniach na razie nie myślimy.
SM im. Chrobrego, która wyodrębniła do tej pory 1700 mieszkań, przymierzy się do pozwu w przyszłym roku.
- Na razie poobserwujemy pierwszych odważnych - mówi Jan Królak, prezes. - Rzeczywiście wyodrębnienia nadszarpnęły nasz fundusz remontowy. Przed 2007 r. przekształcenie mieszkania na własnościowe kosztowało od 5 do 15 tys. zł i to wszystko było przekazywane na remonty.
Rację Królakowi przyznaje Krzysztof Amsolik, wiceprezes SM Osiedle Młodych. Jednak zmniejszenie funduszu remontowego nie zmotywowało jeszcze spółdzielni do złożenia pozwu.
- Właściwie nie wiadomo, jak poniesione straty wyliczać. Czy ustalić jedną wartość rynkową lokali, czy każdego mieszkania z osobna - przyznaje Krzysztof Amsolik.
Kolejny kłopot to zrobienie wyceny mieszkania.
- Jeżeli przekształciliśmy około tysiąca mieszkań, to ich wycena niezbędna do przygotowania pozwu od odszkodowanie kosztowałaby aż 300 tys. zł - wylicza Jerzy Chwiałkowski. - A do tego trzeba dodać kwotę, jaką płaci się przy składaniu pozwu. Nie wiem, czy to się w ogóle opłaca.
Prezes Cyzowski znalazł sposób na wyliczenie szkody. Strata to różnica między wartością rynkową każdego mieszkania a zwaloryzowanym wkładem mieszkaniowym. Tak spółdzielnia obliczyła należne jej odszkodowanie na ponad 18 mln zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?