- Ponieważ w okresie objętym zarzutami pełniłem nieprzerwanie funkcję senatora RP, od 4 lipca 1989 do 18 października 2005 roku; ponieważ byłem senatorem zawodowym, powołałem profesjonalny zarząd do zarządzania moim majątkiem - powiedział oskarżony.
Wczoraj sąd rozpatrywał też wniosek obrońców, którzy chcieli połączyć poznański proces ze sprawą z Chodzieży. Do tamtejszego sądu wpłynął właśnie akt oskarżenia przeciwko Marianowi J., byłemu dyrektorowi Izby Skarbowej w Pile i doradcy podatkowemu senatora. Marian J. jest głównym świadkiem oskarżenia w sprawie Stokłosy.
To on miał wręczać koperty urzędnikom. W Chodzieży ma natomiast odpowiadać za przekazanie łapówki sędziemu S., który towarzyszy Henrykowi Stokłosie na ławie oskarżonych. Prokuratorzy zaprotestowali, twierdząc, że sprawa byłego doradcy senatora szybko się zakończy, bo jako jedyny przyznał się do winy, może więc dobrowolnie poddać się karze.
Ostatecznie sąd stwierdził, że skoro Marianowi J. postawiono tylko jeden zarzut - korumpowania sędziego, a oskarżonym w poznańskim procesie łącznie 25, wniosku obrony nie uwzględnił i oddał głos byłemu senatorowi, a następnie jego byłej księgowej i sędziemu, którzy również nie przyznali się do winy. Z kolei adwokaci przekonywali sąd, że w śledztwie w sprawie korupcji w Ministerstwie Finansów warszawska prokuratura łamała prawo.
- Naruszenie przepisów doprowadziło do sytuacji, że w tej sprawie orzekają trzy różne sądy - mówiła adwokat Jolanta Turynowicz- Kieryłło. - Oskarżeni w tym procesie będą świadkami Mariana J. w Chodzieży, Marian J. - świadkiem w Poznaniu, a wszyscy - w procesie urzędników z Ministerstwa Finansów w Warszawie.
Obrońcy zażądali też od prokuratury marcowego postanowienia o umorzeniu większości zarzutów wobec Mariana J., który miał dzisiaj zeznawać w sądzie. Jednak zostanie wezwany dopiero w lipcu, ponieważ sąd również chce się zapoznać ze wspomnianym przez adwokatów dokumentem.
Podczas wczorajszej rozprawy oskarżonego Stokłosę wspierała grupa pracowników Farmutilu. Jeden z nich o mało nie zapłacił kary za... fotografowanie. Mężczyzna kierował obiektyw głównie na prokuratorów i członków Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. Kiedy sąd zauważył, że robi zdjęcia na sali rozpraw, dopilnował, by fotograf amator natychmiast skasował swoją zdobycz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?