Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Eberhard zszedł na drugi plan

Krzysztof Kucharski
Marek Krajewski od 1999 roku raczy nas opowieściami o znerwicowanym Mocku
Marek Krajewski od 1999 roku raczy nas opowieściami o znerwicowanym Mocku Filipitoito & Solarewicz
Kto pomaga breslauerskiemu policjantowi? I gdzie? W nowej książce Krajewskiego nic nie jest pewne...

Co to się porobiło? Do niczego nie można się już przyzwyczajać! Nasz ulubiony policjant z Breslau Eberhard Mock nie jest głównym bohaterem najnowszej książki Marka Krajewskiego "Głowa Minotaura".

Po pięciu tytułach, w których śmierć, widma, koniec świata, dżuma i twierdza wiązały się z Breslau, czyli przedwojennym Wrocławiem, tym razem autor odwołuje się w tytule do starożytnego mitu. W nowej powieści miasto nad Odrą pojawia się dopiero na stronie dwudziestej, kiedy to nad ranem pierwszego stycznia 1937 roku kapitan abwehry, czyli niemieckiego wywiadu wojskowego, Ebi Mock wraca dorożką z sylwestra.

Mimo to podejrzewam, że Krajewski zaskarbi sobie serca nowych czytelników, głównie starszych wrocławian, którzy może niekoniecznie fascynowali się przedwojennym Breslau, ale na pewno do przedwojennego Lwowa sentyment mają wielki.

Na stronach tej - jak zwykle - okrutnej kryminalnej historii pojawiają się w tle Tońcio i Szczepcio z radiowej "Wesołej Lwowskiej Fali", kawiarnia "Szkocka" ze słynnymi lwowskimi matematykami z profesorem Zbigniewem Banachem na czele, ale przede wszystkim wesołość wzbudzi na pewno uliczna gwara lwowskich baciarów, czyli bałak.

Muszę przyznać, że właśnie ów bałak najbardziej mnie zaskoczył. Po pierwsze nie brzmi fałszywie, a po drugie starzy lwowiacy twierdzą, że zapisany jest tak, jakby autor słuchał tej gwary od urodzenia. Znając pedantyczność Marka Krajewskiego, pewnie zajęło mu to trochę czasu, żeby taki efekt osiągnąć. Abstrahuję od tego, że pisze znakomite dialogi. A do tego też trzeba mieć specjalny słuch, by brzmiały naturalnie.
Zdradzę może tylko, że nasz dobry znajomy - w końcu poznaliśmy się już dziesięć lat temu - Eberhard Mock prowadzi śledztwo we Lwowie wspólnie z polskim policjantem Edwardem Popielskim. Jak się sami przekonacie, panowie mocno przypadli sobie do gustu, bo wspólnych cech i zainteresowań mają co niemiara.

Mockowi Lwów bardzo się spodobał. Szkoda, że najprawdopodobniej nigdy już do niego nie pojedzie, bo akcja kończy się w kwietniu 1939 roku, a więc na kilka miesięcy przed wybuchem wojny i na dodatek nowy bohater oraz przyjaciel Mocka, komisarz Popielski, odchodzi z policji.

Tytułowy Minotaur, którego ścigają obaj panowie, jest potworem, który nie tylko gwałci i dusi swoje ofiary, ale jeszcze wygryza im policzki. Makabryczności w tej książce jest więcej, ale Krajewski specjalnie nimi nie epatuje. Dla czytelników wszystkich dotychczasowych relacji ze śledztw Mocka największym szokiem będzie jednak jego drugoplanowa rola w najnowszej książce oraz nasuwające się pytanie: co dalej będzie z Mockiem?!

Książkę czyta się jednym tchem i raczej trudno się od niej oderwać, więc lepiej napocząć ją weekendową porą, by ewentualnie lekturę skończyć późną nocą czy nawet nad ranem, bo stroniczek jest prawie trzysta pięćdziesiąt.

Marek Krajewski, "Głowa Minotaura", wyd. W.A.B., Warszawa 2009, cena 34,90 zł.

Mroczna muza
Duch następcy Dashiella Hammetta i Raymonda Chandlera objawił się w nim w 1999 roku.
To właśnie wtedy Krajewski, 33-letni wówczas doktor filologii klasycznej Uniwersytetu Wrocławskiego (tytuł dysertacji: "Prozodia greckich zapożyczeń u Plauta"), wydał "Śmierć w Breslau", pierwszy z serii kryminałów z udziałem Eberharda Mocka. Mroczna opowieść noir z elementami horroru o skłonnym do życiowych upadków radcy kryminalnym z miejsca podbiła czytelnicze serca.

Wywiad z Markiem Krajewskim przeczytasz w piątkowym Magazynie "Polski-Gazety Wrocławskiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska