Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Legnicy bez absolutorium od rady

Tomasz Woźniak
Krzakowskiemu zabrakło tylko jednego głosu
Krzakowskiemu zabrakło tylko jednego głosu Piotr Krzyżanowski
Tadeusz Krzakowski nie przekonał radnych sprawozdaniem z wykonania budżetu.

Jednego głosu mu zabrakło, by dostać absolutorium za 2008 rok. Mimo że za jego udzieleniem głosowała większość.

Prezydenta Krzakowskiego poparło 12 radnych (dziewięciu z lewicy plus pojedyncze głosy z Forum Legnickiego i Platformy Obywatelskiej), a 11 pozostałych (PO, PiS i LPR) wstrzymało się od głosu. Do absolutorium potrzebował jednak poparcia większości spośród 25 radnych, czyli 13 głosów. Formalnie więc uchwały absolutoryjnej nie podjęto, ale sprawa wywołała emocje. - Bulwersujące jest, że ci sami radni, którzy wstrzymali się od głosu, na komisjach głosowali za absolutorium - mówi Michał Huzarski, radny z SLD.

Zdaniem radnych lewicy, skoro Regionalna Izba Obrachunkowa pozytywnie oceniła budżet, radni powinni zrobić tak samo.
- Ten budżet, który oceniliśmy, to był plan minimum - tłumaczy Jan Kurowski, lider PiS. - Jego wykonanie było zachowawcze i mało rozwojowe, a wiele inwestycji wstrzymano.
W ten sposób prezydent Legnicy dołączył do Roberta Raczyńskiego, który od sześciu lat kieruje Lubinem i ani razu jeszcze nie dostał od radnych absolutorium. Krzakowskiego spotkało to już drugi raz z rzędu, odkąd po wyborach samorządowych lewica straciła zdecydowaną przewagę w radzie.

Ponieważ radni głosowali nad projektem uchwały o udzieleniu absolutorium, nie skutkuje to żadnymi konsekwencjami dla prezydenta. Gdyby uchwała dotyczyła nieudzielenia absolutorium, mogłoby dojść w konsekwencji nawet do referendum w sprawie odwołania prezydenta z urzędu.
Jeszcze przed sesją radni PO podejrzewali, że prezydent otrzyma poparcie rady. Od dwóch miesięcy, gdy został odwołany przewodniczący Robert Kropiwnicki (PO), twierdzą, że w radzie powstała egzotyczna koalicja SLD-PiS. Głosowanie nad absolutorium temu jednak przeczy.
- Nie wiem, być może jest to chwilowa kłótnia w małżeństwie - uważa Robert Kropiwnicki. - Bardziej niepokoi mnie zachowanie prezydenta podczas sesji.

Prezydentowi Krzakowskiemu wyrwało się pod nosem słówko "baran"

A zdenerwowanemu Krzakowskiemu wyrwało się słówko "baran", gdy trwały jego gorące dyskusje z radnymi z prawej strony sali: Robertem Kropiwnickim i Krystynem Kostrowickim (LPR). O kim tak stwierdził, nie wiadomo. Jego zastępczyni Jadwiga Zienkiewicz żartuje, że chodziło jedynie o wspomnienia ze Świąt Wielkanocnych. Niesmak pozostał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska