Maciej Maleńczuk: W dzisiejszych czasach trzeba być idiotą, żeby mieć poglądy polityczne

Ryszarda Wojciechowska
FOT. ARKADIUSZ GOLA /POLSKAPRESS
Kiedy wracam do domu, jestem mężem i ojcem. I to już jest skandal, jeśli popatrzymy na innych, którzy mają zdjęcia w gazetach, a już za chwilę słyszymy o ich rozwodzie - mówi wokalista Maciej Maleńczuk

Święta co prawda za nami, ale pozostańmy na chwilę w świątecznym klimacie, choć nieco na bakier. Miałeś kiedyś święta nietypowe?
Miałem, w więzieniu. Więc chyba można je nazwać nietypowymi... Ale za to były bardzo katolickie, z opłatkiem i kolędami. Uwarzyliśmy wielkie wiadro czaju, od którego nam potem omal pikawy nie stanęły. To był czas stanu wojennego. I my, jako więźniowie, byliśmy zadowoleni z tego. Bo nie musieliśmy wychodzić do pracy. Klawisze sami nie wiedzieli, co się będzie dalej działo.

W pewnym sensie byłeś więźniem politycznym.
Nie byłem politycznym. Siedziałem z kryminalistami. Odmówiłem służby wojskowej, co wtedy traktowano jako przestępstwo kryminalne. Spokojnie odsiedziałem sobie niecałe dwa lata. Pozdrawiam areszt na Kurkowej w Gdańsku, gdzie spędziłem cztery miesiące oraz jednostkę wojskową przy ulicy Łąkowej, której tam już dzisiaj nie ma. Jest za to jakiś hotel dla artystów. I nawet mnie kiedyś w nim zakwaterowano. Powiem ci jedno, kiedy wszedłem do tego budynku, od razu poczułem zapach kartofli i skarpet sprzed lat. Mimo że to miejsce już dawno odnowiono, to zapach został. Zapachy się zresztą bardzo dobrze pamięta.

A te z jednostki wojskowej pewnie szczególnie.

Jeśli nagle w 1980 roku lądujesz jako hippis z długimi włosami w jednostce wojskowej, to przeskok jest spory. Ja wytrzymałem w jednostce tylko tydzień. A potem mnie zamknięto w więzieniu. Otrzymałem z powrotem cywilne ubranie i od razu poczułem się lepiej.

Przy Twoim świątecznym stole usiadły w tym roku cztery córki i żona. Można Cię nazwać babskim królem.
Albo damskim krawcem (śmiech). Uwierz mi, spędzamy absolutnie klasyczne święta. Większość Polaków w tym czasie pije. Ja nie. A już na pewno nie tykam alkoholu w Wigilię. Mnie tradycja nie przeszkadza. Chociaż jestem agnostykiem i z pewnością nie wierzę w Boga.

Ale szukasz?
Uwierz mi, że jeszcze chwila i przejdę na islam. Bo mi się to coraz bardziej podoba.

Co ci się podoba?

Ich stosunki społeczne, sąsiedzkie. To, jak się ludzie tam traktują. U katolików bywa różnie. Jeden na drugiego szczuje, sprzeda na policję. U muzułmanów to nie do pomyślenia.

A fundamentalizm nie jest groźny?
Fundamentalizm katolicki jest również groźny. Nie mówię o wysadzaniu ludzi w powietrze. Ale gdyby mnie teraz zamknięto do więzienia, to momentalnie przechodzę na islam i mam co robić pięć razy dziennie.

Lubisz, jak wszystkie światła są skierowane na Ciebie?

Tak, bo na scenie może być tylko jedna gwiazda (śmiech).

Jak bardzo różni się młody Maciej Maleńczuk, grający na chodnikach do kapelusza, od tego dzisiejszego, sytego i lubiącego luksus?
Zrobiłem się dużo bardziej brutalny. Stałem się męski, cwany i sprytny, również obłudny. I robię to, co chcę.

I żadnego wyrzutu sumienia?
Spójrz w lustro, a potem pytaj mnie o wyrzuty sumienia.

To nie jest jakaś kolejna maska?
Jest. Ale nigdy nie zobaczysz moich łez. Zmieniamy te maski jak w teatrze. To jest przecież scena.

Śpiewałeś Wysockiego i Kaczmarskiego, w stylu psychocountry, psychopop i psychodance. Jest coś, czego nigdy nie zaśpiewasz?
Jest. To operetka (śmiech).

A opera?
Oczywiście przypominam sobie, że brałem udział w takiej, chorej wersji "Carmen" Bizeta. To było w Nowej Hucie, w stalowni. Koszmarne, zanieczyszczenie powietrza. Śpiewaczki były wynoszone na dźwigach. A ja występowałem w wielkiej peruce. To było takie sacrum, profanum. Wtedy miałem pierwszy kontakt z tą muzyką. I jakoś sobie poradziłem. Nawet do jednej arii napisałem tekst.

Można odnieść wrażenie, że u Ciebie od sacrum do profanum blisko.
Nie wiem, czy to opublikujesz, ale ja jestem intelektualnym satanistą. W związku z tym w mojej rodzinie o religii najczęściej rozmyślam ja. Reszta mojej rodziny przyjmuje religię jako pewnik, aksjomat. Ja, niestety nie. I ciągle się nad tym zastanawiam. Bez przerwy słucham Radia Maryja i wertuję różne, grube księgi. Musimy wiedzieć. Nic o nas, bez nas.

A jakie sobie stawiasz pytania?
Proste. Czy jest Bóg, czy go nie ma? I czy Chrystus był prorokiem, czy nie, czy był tylko człowiekiem, czy też Bogiem? Bo nie wszyscy na te pytania zgodnie odpowiadają.

Ostatnio głównie wydajesz płyty z coverami...
Ja na tę drogę wszedłem kilka lat temu. I mam wrażenie, że teraz wszyscy nią podążają. Kiedy słyszę, że Wojtek Waglewski wydaje z synami płytę brzmiącą niczym country, zastanawiam się, skąd ten pomysł przyszedł im do głowy? Bo kiedy ja dużo wcześniej postanowiłem nagrać płytę w tym stylu, to wszyscy dokoła pukali się w głowę. Ale po prostu byli niezorientowani.

Teraz już wiadomo, że country jest modne. Oczywiście nagrałem też kilkanaście piosenek klasycznych w stylu "Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem...". I to było moje posunięcie komercyjne. Widziałem, jak moja widownia lawinowo się starzeje. Jak jeszcze całkiem niedawno pod sceną kłębił się tłum młodych ludzi, a teraz zasiadają nobliwe panie. Ale przychodzą też młode panie. Generalnie przychodzą panie.

A dlaczego?
Dlatego, że ja kocham dancing. Z dancingiem oswajałem się wcześnie. Kiedy w latach osiemdziesiątych na ulicy grałem bluesa i różne ponuractwa, między innymi Kaczmarskiego, to każdą, wolną złotówkę przeznaczałem na to, żeby pójść do dobrej knajpy, gdzie kelner zginał się wpół, na stole stała świeczka, podawali setę i galaretę, a ja mogłem dać napiwek. Chodziłem do miejsc, gdzie były dancingi. Tam byli też dramatycznie smutni i skacowani ludzie o bladych twarzach i trzęsących się rękach, którzy bez najmniejszej emocji, bez drgnienia powieki grali te wszystkie stare numery. A ja, patrząc na nich, zrozumiałem, że taki chcę być. Że mi się to podoba, że grają na zimno, nie wkładając w to emocji. Że grali to już tyle razy, że nawet jeśli któryś z nich nie do końca jest przytomny, to jego ciało to zagra. I mnie to uwiodło. Do tej pory uważam, że dobry muzyk powinien zagrać wszystko. Upieranie się przy jednym stylu muzycznym jest tym samym, co upieranie się przy poglądach politycznych.

To znaczy?
Uważam, że w dzisiejszych czasach trzeba być idiotą, żeby mieć poglądy polityczne. Informuję wszystkich: nie ma żadnych poglądów politycznych. Żadnych. Mogę mieć poglądy na swoje życie, na moralność, obyczajowość, ale nie na politykę. Podobnie jest z muzyką, nie mam żadnych poglądów. Lubię jazz. Ale nie chcę umierać na suchoty (śmiech).

Czy dzisiejszy show-biznes to przyjazny świat dla artysty? Jak się w nim najlepiej ustawić?
Nie możesz pokazywać wszystkiego. Zauważyłem, że im mniej mnie, tym lepiej dla mnie. W związku z tym śpiewam tylko co trzecią własną piosenkę, która najczęściej przygniata człowieka do fotela albo daje mu do myślenia. Chociaż on wcale tego nie chce.

Czujesz oddech młodych na plecach?

Czuję, czuję. Pojawiło się teraz mnóstwo świetnych, młodych ludzi. Ale mam nadzieję, że nie jestem sam na tej gałęzi i ktoś jeszcze przede mną z niej spadnie, zanim ja to zrobię.

Ale mimo tych skandali, potrafisz obłaskawić show-biznes.
Jakby się tak przyjrzeć temu głębiej, to można stwierdzić, że ja sam się kreuję na takiego skandalistę. Na przykład nigdy nie miałem rozwodu. Nadal wychowuję swoje dzieci. Mam dom i rodzinę, niezależnie od tego, z kim się mnie widuje. Kiedy wracam do domu, jestem mężem i ojcem. I to już jest skandal, jeśli popatrzymy na innych, którzy najpierw sobie robią zdjęcia w gazetach, a już za chwilę słyszymy o ich rozwodzie. Patrzę choćby na to, co stało się z panem Zamachowskim, którego bardzo kiedyś lubiłem. I w pewnym momencie pierd... coś takiego do gazety: moje dzieci mają ze mną świetny kontakt i zawsze mogą do mnie dzwonić, kiedy mnie potrzebują. Pomyślałem: no stary, tylko tak dalej. I nie minęło może pół roku, a tu się okazało, że jego córka występuje o alimenty. Kupuję te wszystkie gazetki i czytam je. Ale po to, żeby zobaczyć, czy nie ma tam czegoś o mnie. I nie ma. Więc kto tu jest skandalistą?

Rozmawiała Ryszarda Wojciechowska

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl