Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złe wydatki szefów lecznic

Wiesław Pierzchała, Maciej Stańczyk
Szpital im Kopernika w Łodzi przepłacał za diagnostykę, robioną przez prywatną spółkę
Szpital im Kopernika w Łodzi przepłacał za diagnostykę, robioną przez prywatną spółkę fot. Krzysztof Szymczak
Wielomilionowe rachunki za badania, których nie wykonano, pożyczki na lichwiarski procent i wyrzucane w błoto pieniądze za zerwane umowy.

To zarzuty inspektorów Najwyższej Izby Kontroli pod adresem dyrektorów łódzkich lecznic. Sprawą zajmą się śledczy.

NIK przeprowadziła kontrole w 38 szpitalach regionu. Inspektorzy sprawdzali, jak na początku ubiegłego roku i w latach 2006-2007 dyrektorzy zarządzali kasą placówek. Wyniki raportu budzą grozę. NIK uznała, że jakość zarządzania łódzkimi szpitalami jest niska, a efekty restrukturyzacji - chwilowe. Ale jak mówi Janusz Maj, dyrektor łódzkiej delegatury NIK, w dwóch "przekraczały one polską normę". W obydwu przypadkach NIK złożył do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Chodzi o byłych dyrektorów szpitala im. Kopernika w Łodzi i lecznicy w Pabianicach.

Dyr. Maj: zarządzanie szpitalami jest fatalne, ale w dwóch przekraczało "polską normę"

Zdaniem kontrolerów NIK, gdy "Kopernikiem", największym szpitalem w regionie, zarządzał Józef Tazbir, z kasy placówki wypłynęło 36 mln zł. Dyrektor płacił prywatnej spółce "Kopernik" ryczałt za usługi diagnostyczne, m.in. tomografię komputerową, rezonans magnetyczny i badania USG. Według NIK, przepłacił w ten sposób 30 mln zł, bo umowa była tak skonstruowana, że szpital musiał zapłacić też za niewykonane usługi. Kolejne 6 mln szpital "utopił" przez zerwanie umowy z jedną z firm medycznych. - To nieprawda, nie naraziłem szpital na straty. Zarzuty są wyssane z palca - broni się Józef Tazbir.

Były dyrektor usłyszał już zarzuty prokuratorskie. Śledczy oskarżyli go o niegospodarność. Grozi mu do 10 lat więzienia. Tazbir nadal pracuje w szpitalu, nie pełni jednak eksponowanych stanowisk. Niekorzystne umowy, które podpisywał, już nie obowiązują.

- Staliśmy się niezależni. Kupiliśmy aparaty rentgenowskie, aparaturę USG i tomograf komputerowy - wylicza Adriana Sikora, rzeczniczka szpitala im. Kopernika w Łodzi. Lecznica nadal zadłużona jest na ponad 100 mln zł. W ubiegłym roku po raz pierwszy dopięła budżet bez strat.

Według raportu Najwyższej Izby Kontroli, także Jacek Wutzow, były wiceminister zdrowia w rządzie AWS oraz były dyrektor lecznicy w Pabianicach, naraził szpital na straty.

- Przykładem dziwnych interesów może być sprawa wyceny wartości szpitala - mówi Lech Buchman z NIK.
Wutzow zlecił usługę spółce Evanna. Ta nie miała uprawnień do przygotowania wyceny, więc wynajęła rzeczoznawcę. Za samo pośrednictwo spółka zainkasowała 50 tys. zł. Wutzow jednak nie czuje się winny.

- Raport to zwykły bubel i zawiera nieprawdziwe informacje. Złożę doniesienie do prokuratury na nierzetelność kontrolerów - ripostuje.

Byłego wiceministra zastaliśmy wczoraj w siedzibie spółki Evanna. Z nieoficjalnych informacji wynika, że były wiceminister zdrowia ma pokierować prywatną lecznicą, którą Evanna chce uruchomić w Pabianicach. Szpital, którym kierował Wutzow, stoi na skraju bankructwa. Ma 103 mln zł długu. W środę wstrzymał przyjmowanie pacjentów.

Zdaniem NIK, Jacek Wutzow robił też niejasne interesy ze spółką Electus z Lubina. Firma przejęła 6,5 mln zł długu szpitala. Po 15 latach lecznica miała oddać już 24 mln zł.

- Nikt nie chciał udzielić szpitalowi takiej pożyczki. Dyrektor miał wybór, albo zapożyczyć się u nas, albo czekać na komornika, a wtedy koszty byłyby jeszcze większe - mówi "Polsce Dziennikowi Łódzkiemu" Daniel Gąsiorowski z biura prasowego Electusa.

Tłumaczenie nie przekonuje Krzysztofa Tuczapskiego, wiceprezesa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Samorządowych. - Dlaczego nie zareagował samorząd, gdy dyrektor zapożyczał się na lichwiarskich warunkach. Lecznica była nie tylko źle zarządzana, ale też nie miała odpowiedniego nadzoru - mówi nam Tuczapski.

Zdaniem minister zdrowia Ewy Kopacz, sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby lecznice były obligatoryjnie przekształcone w spółki, jak chciał rząd.

- Jeśli starosta byłby w zarządzie spółki i za nią odpowiadał, decyzje byłyby inne - uważa minister Kopacz. Jej zdaniem, w podobnej sytuacji jest 40 lecznic w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki