Jajko mądrzejsze od kury

Renata Bożek
Krytykują naszą pracę, kpią z tego, w co wierzymy, lekceważą nasze zdanie. Uważają, że nie mamy pojęcia o życiu, nie wiemy, co jest teraz ważne i modne. O tym, jak wytrzymać z nastolatkiem, który pozjadał wszystkie rozumy, mówi Artur Kołakowski, psychoterapeuta w rozmowie z Renatą Bożek

Renata Bożek: Pogardliwe miny, lekceważące uwagi na temat tego, co mówią i robią rodzice, to stały repertuar nastolatków. Nie doceniają tego, że rodzice zapracowują się, by opłacić im korepetycje lub wysłać na obóz językowy. Znajomy opowiadał, że czasami ma ochotę wyrzucić syna z domu, bo ten wciąż krytykuje jego pracę: "Nie rozumiem, jak możesz tam pracować? Przecież to beznadziejna robota!?".
Artur Kołakowski: Jak by zmienił pracę, to co? Syn zacząłby go bezkrytycznie wielbić? Nie sądzę. Na ostatnich warsztatach pewien ojciec powiedział: "Mój syn pokazał mi, co napisał w swoim pamiętniku: "Cztery lata temu uważałem mojego ojca za kompletnego głupka, ale jakoś tak się stało, że przez te cztery lata znów stał się mądry". Jeśli trudno nam znieść to, że syn lub córka neguje to, jak żyjemy i co robimy, powiedzmy sobie, że kwestionowanie autorytetów jest przypisane do bycia nastolatkiem.
Dziecko między 12 a 15 rokiem życia buntuje się głównie przeciwko matce, bo to ona zazwyczaj pilnuje spraw związanych chodzeniem do szkoły, odrabianiem lekcji. Starszy nastolatek zaczyna się buntować przeciwko temu rodzicowi, który pilnuje powrotu do domu, spraw alkoholu i seksu. W polskich rodzinach to często ojciec. To normalna kolej rzeczy.

Na warsztatach dla rodziców nastolatków proponuję takie ćwiczenie: "Wyobraź sobie, że jeśli kłócisz się ze swoim nastolatkiem przez dwie minuty to tak, jakbyś się robił młodszy o pięć lat. Po ilu minutach będziesz młodszy od niego?". Tutaj ważne jest też pytanie, kto powinien być mądrzejszy i dojrzalszy? Oczywiście rodzic, bo to on ma wiedzę życiową i doświadczenie.

Łatwo powiedzieć! Trudniej opanować się, gdy nasza 15-latka upiera się, że na świąteczny obiad do babci pójdzie w poszarpanych dżinsach. A gdy protestujemy, wrzeszczy: "Nie masz pojęcia o modzie! Przecież ty nie masz za grosz gustu, a mnie chcesz uczyć, jak się ubierać!".
Nie twierdzę, że życie z nastolatkiem to pasmo szczęścia. Ale na taką krytykę spójrzmy z kilku perspektyw. Po pierwsze, przypomnijmy sobie, jacy byliśmy wtedy, gdy mieliśmy tyle lat, co nasze dzieci teraz. Też uważaliśmy, że rodzice niczego nie rozumieją i są głupsi od nas. Zmiana pokoleniowa zawsze wygląda podobnie, choć teraz to my - jako rodzice - musimy zmagać się z pretensjami i sprzeciwem dorastających pociech. W terapii nastolatków zakładamy, że rodzic nie ma większych problemów ze swoim nastolatkiem niż inni rodzice ze swoimi dorastającymi dziećmi, a nastolatek nie ma większych problemów ze swoimi rodzicami niż jego rówieśnicy. Warto o tym pamiętać.

Po drugie, popatrzmy na dorastające dziecko tak jak proponuje Russell A. Barkley, amerykański psychoterapeuta: "Wyobraź sobie naród, który wyzwala się z niewoli i walczy o niepodległość. Czy może się to obyć bez konfliktów?" Oczywiście, że nie. Nawet pokojowa rewolucja pozostaje rewolucją, w której odrzuca się stary porządek i walczy o nowy. Nastolatki muszą się buntować i kwestionować zasady "starego świata", czyli rodziców. Tylko wtedy wyrosną na samodzielnie myślących, radzących sobie w życiu ludzi.

Wracając do pani pytania. Warto pozostawić nastolatkowi bezpieczną przestrzeń do eksperymentowania, jednak konieczne są granice. Trzeba tylko o tym rozmawiać. Powiedzieć: "Tak, zdecydujesz o tym, co zakładasz, jak będziesz szła na spotkanie z rówieśnikami - do babci możesz włożyć całe spodnie i bluzkę".

Co zrobić, gdy taki zbuntowany nastolatek traktuje pogardliwie to, co dla nas ważne? 6-letni syn mojej koleżanki powtarza jej z wyniosłą miną: "Jesteś głupia, że nabierasz się na ten ekologiczny syf. Całe to "eko" wymyślili biznesmeni, żeby naciągać takich naiwniaków jak ty". Nie chodzi tylko o to, że on nie chce jeść jajek ze sklepu organicznego, ale o kwestionowanie jej światopoglądu, tego, w co ona wierzy.
Chłopak ma do tego prawo. To jego forma buntu przeciwko temu, co proponują mu dorośli. Próba określenia tego, w co on wierzy, a w co nie. Dlatego rodzic powinien zadać sobie pytanie, na jaki rodzaj buntu się zgadza, a na jaki nie. Na warsztatach mówię rodzicom: "To, że twoje dziecko ma inny światopogląd jest w porządku, bo jest inną osobą. Natomiast nie ma prawa cię obrażać". Być może warto wprowadzić w domu zasadę: każde brzydkie słowo powiedziane do rodzica kosztuje 50 groszy z tygodniówki. Nastolatek może zaprotestować: "Co to za głupia metoda? Nie możesz wymyślić czegoś lepszego?" Nasza odpowiedź powinna być stanowcza: "To moja metoda. Jeżeli nie możemy się szanować tak jak dorośli ludzie, jeśli ty odzywasz się do mnie tak jak w dorosłym świecie nie wypada odzywać się do drugiego człowieka, to będę stosował wobec ciebie dziecinne metody".

Można znieść, że dziecko je co innego niż my, ale jak zareagować, gdy kpi np. z naszej wiary, twierdząc, że religia to opium dla ludu i ono nie rozumie, dlaczego wierzymy w Boga, a nie w różowy gaz z kosmosu, o którym pisał Philip Dick?
Jestem zdania, że światopogląd rodziny to jej sprawa. W mojej pracy nie staram się tego zmieniać. Rodzice muszą ustalić, gdzie mogą ustąpić, a gdzie twardo trzymać się swoich zasad. Jeśli uważają, że kwestie wiary są do negocjacji, mogą powiedzieć: "Dobrze, jeśli tak uważasz, nie musisz chodzić na religię ani do kościoła". Przecież może się zdarzyć, że po kilku latach syn lub córka zmieni pogląd na tę sprawę. Inni rodzice mogą zareagować: "Gdy będziesz dorosły, będziesz robił, co chcesz. Teraz musisz stosować się do zasad, jakie panują u nas w domu, czyli będziesz chodził z nami do kościoła". Jedni i drudzy muszą pamiętać, że w życiu nastoletnich dzieci konieczne jest eksperymentowanie. Przywołam tutaj metaforę: życie z nastolatkiem przypomina ogród. On musi mieć swoje alejki i miejsca tylko dla siebie, ale wokół musi być ogrodzenie, którego nie może przekroczyć. To ogrodzenie to zasady nie do negocjowania, czyli takie, w których nie ustąpimy. Jakie mają być? To znów zależy od rodziców, ale zwykle powinny dotyczyć zapewnienia bezpieczeństwa dziecku. Gdy pracuję z rodzicami, zawsze im radzę: "Gdy pojawia się jakiś problem z nastolatkiem, zadajcie sobie pytanie, czy coś się stanie, gdy tym się nie zajmę, czy dotyczy to bezpieczeństwa mojego dziecka". Wtedy łatwiej nam popatrzeć na sytuację z boku, machnąć ręką na mniej ważne sprawy i pilnować, by syn czy córka nie przekraczali granic, za którymi jest niebezpiecznie. My jako dorośli, mądrzejsi o doświadczenie życiowe, musimy określić, na co im w tej rewolucji pozwalamy, a kiedy mówimy "stop".

Jak powiedzieć "stop", gdy słyszymy: "Mama, czy ty nie rozumiesz, że teraz wszyscy wyjeżdżają bez rodziców na długi weekend? To nie jest tak, jak wtedy, gdy ty miałaś 17 lat i dziadek zabraniał ci chodzić na dyskoteki!". Tak poucza moją sąsiadkę jej 17-letnia córka. Może rzeczywiście czasy się zmieniły i my, dorośli, nie nadążamy za tym, co dzieje się w świecie naszych dzieci?
To dziecko mówi: "Wszyscy inni rodzice". Ale czy to prawda? Pamiętajmy, że nasze dzieci są mądre, więc mają różne sprytne sposoby na przeforsowanie swojego pomysłu: "Mamo, nie traktuj mnie jak małego dziecka!", "Takie zakazy były dobre, jak miałem 10 lat", "Teraz wszystkie moje koleżanki wyjeżdżają ze swoimi chłopakami na wakacje". Myślę, że nie wszystkie, ale we wszystkich domach rodzice słyszą podobne wyrzuty. Co w takiej sytuacji robić? Wystarczy zadzwonić do rodziców koleżanek i kolegów dzieci i sprawdzić, czy rzeczywiście im na to pozwalają. Wtedy mamy konkretny argument: "Nie wszyscy, bo rodzice Karoliny nie pozwolili jej jechać samej". A jeśli rzeczywiście rodzice kolegów i koleżanek naszego nastolatka pozwalają im na to? Musimy się zastanowić nie tylko nad tym, czy my jesteśmy gotowi do tego, by puścić syna lub córkę ze znajomymi pod namiot. Ale też, czy nasze dziecko jest na to gotowe. Czy jest gotowe, by się nie upijać, nie ulegać namowom: "Piwo ci nie zaszkodzi", "Śpij dzisiaj ze mną". Gdy pracuję z nastolatkami i rodzicami, mówię, że warto negocjować. Na przykład po-wiedzieć: "Zupełnie nie mam ochoty puszczać cię na długi weekend, ale jeśli poznam osoby, z którymi chcesz jechać, porozmawiam z ich rodzicami, będę wiedzieć, gdzie jedziecie, to mogę zacząć negocjować zmianę mojej decyzji". Wtedy zawieramy z nastolatkiem kontrakt i dajemy mu możliwość wyboru. Możemy powiedzieć: "To twoja decyzja, co wybierzesz. Ty bierzesz za to odpowiedzialność. Możesz spełnić moje warunki, negocjować i pojechać z koleżankami lub podjąć decyzję, że spędzasz ten weekend z rodzicami".

A gdy na to syn lub córka odpowie bezczelnie: "W takim razie ty weź odpowiedzialność za skonfigurowanie swojego Outlooka"? W większości domów to nastolatki lepiej od dorosłych znają się na komputerach. To też powód, dla którego uważają się za mądrzejsze od rodziców.
Co z tego, że wiedzą o tym więcej? Większość licealistów wie, co to jest całka, a ja nie mam pojęcia. Ale ta wiedza do niczego nie jest mi potrzebna, dlatego jej nie zgłębiam. Wychowując dzieci, warto myśleć: "To fajnie, że tyle wie o komputerach, ta wiedza przyda mu się w życiu. Ale to wcale nie oznacza, że jest na tyle dojrzały, by decydować, o której ma wracać wieczorem do domu". Nie stawiajmy znaku równości między wiedzą o obsłudze komputerów a zdolnością do podejmowania życiowych decyzji. Rodzic po-winien stawiać się w roli eksperta: "Fajnie, że wiesz więcej ode mnie z informatyki, jestem z ciebie dumny, ale jako rodzic to ja decyduję o tym, kiedy jesteś zdolny do samodzielnego podejmowania decyzji, a kiedy nie. Wysłucham cię uważnie i wezmę pod uwagę twoje zdanie, ale decyzja należy do mnie. To ja jestem ekspertem od wychowywania, nie ty".

Przypomina mi się tutaj dowcip: Wyleczony pacjent wychodzi ze szpitala psychiatrycznego. Ale zaraz wraca przerażony i krzyczy: "Tam jest kura!". Lekarz mówi do niego: "Ale przecież już pan wie, że nie jest pan ziarnem zboża i kura pana nie zje". Pacjent na to: "Ja wiem, ale czy ona też to wie?". Co zrobić, by dzieci uznały, że jesteśmy mądrzy i godni szacunku?
A jakich dorosłych szanowaliśmy, gdy to my byliśmy nastolatkami? To byli ludzie autentyczni, umiejący się przyznać do błędu, surowi, ale sprawiedliwi, doceniający w nas pozytywne strony, wierzący w nasze sukcesy. Mogliśmy się z nimi pokłócić, ale potem umieliśmy dojść do zgody.
Trudno być takim wobec dziecka, jeśli nie jest się takim wobec siebie. Nie bez powodu wychowanie nastolatka można porównać do jazdy z góry rowerem z zepsutymi hamulcami. Bo nastolatek, który kwestionuje nasz świat i życie, obnaża naszą nieautentyczność wobec siebie i zakłamania. Im więcej wiemy o sobie, o swoich mocnych stronach i słabościach, tym łatwiej będzie nam poradzić sobie z przemądrzałym licealistą. Musimy postawić sobie pytanie, dlaczego jego krytyka nas boli i złości. Może czas, żeby zastanowić się nad swoim życiem. Może zajmijmy się bardziej swoim patrzeniem na świat, niż przekonywaniem go, że nasz światopogląd jest najlepszy. Gdy dzieci dorastają, mamy więcej czasu dla siebie, na to, by zająć się pasjami i planami, które kiedyś odłożyliśmy. Jeśli sami ze sobą będziemy czuć się dobrze, uwagi typu: "Co ty tam wiesz?", nie wytrącą nas z równowagi. Pracując z rodzicami, mówię im: "Zapomnijcie o perfekcjonizmie. Wystarczy, jeśli w tym, co robicie, będziecie wystarczająco dobrzy. Chcecie, żeby dzieci was słuchały? Sami zacznijcie ich słuchać, starajcie się zrozumieć ich racje. Nie musicie się z nimi zgadzać w 100 proc., ale pokazując im, że bierzecie pod uwagę ich zdanie, szanujecie ich poglądy macie szansę na to, że one będą szanować wasze". A dzięki temu jest szansa na dogadanie się i przeżycie trudnego okresu dorastania. Nastolatkom bardzo zależy, by ktoś uważnie i bez krytykowania wysłuchał tego, co mają do powiedzenia.

Błędy, których warto unikać podczas kłótni z nastolatkiem:

Wielkie groźby bez pokrycia, np. "Jeśli jeszcze raz przeklniesz w mojej obecności, nie pozwolę ci pojechać na obóz". Rzucając groźby, liczymy, że nastolatek się przestraszy. Zwykle efekt jest odwrotny: szybko orientuje się, że go tylko straszymy i przestaje traktować poważnie to, co mówimy. Dlatego stawiaj konkretne warunki, które możesz wyegzekwować w najbliższym tygodniu.

Odgrzebywanie przeszłości, czyli obwinianie go o coś, co stało się kilka tygodni lub miesięcy temu. To niepotrzebnie przenosi uwagę z aktualnego problemu na przeszłość. Dlatego skup się na tym, co się stało teraz, i na tym, jak to rozwiązać w przyszłości.

Ataki personalne, czyli obrażanie. Zdania: "Jesteś niedorajdą", "Nie potrafisz myśleć", prowokują do odpłacanie pięknym za nadobne. Nawet jeśli córka lub syn nie obrazi cię wprost, pofolguje sobie w myślach. A to doskonała pożywka do wybuchu złości z byle powodu.
Lekceważenie jego zdania: "Nie znasz życia", "Gdy dorośniesz, wtedy zrozumiesz, co to są prawdziwe problemy". Nawet jeśli nie zgadzasz się z opinią swojego nastolatka, posłuchaj uważnie tego, co mówi. Powiedz: "Rozumiem twoje argumenty, ale nie przekonałeś mnie, że palenie papierosów jest dobre".

Podniesiony głos i używanie wyrażeń typu: "Ja w twoim wieku". To tylko wskazuje na twoją bezradność i brak pomysłu na dogadanie się z synem lub córką. Gdy ogarnia cię wściekłość, zamiast wrzeszczeć: "Ma tak być, jak ja chcę, i tyle", zrób nadludzki wysiłek i powiedz: "Jestem wściekły, więc wrócimy do tej rozmowy, jak przejedzie mi złość" i wyjdź do drugiego pokoju lub na spacer.
Porozmawiaj o spornej kwestii wtedy, gdy będziesz pewny, że dziecko nie wytrąci cię z równowagi.

Nie myśl, że tylko ty nie możesz poradzić sobie z dorastającym dzieckiem i że tylko twój nastolatek jest koszmarny. Pociesz się, że większość rodziców ma takie same problemy z kilkunastoletnimi dziećmi jak ty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl