Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazani na 25 lat opuszczą więzienia. Seryjni mordercy będą pod nadzorem, który nie działa

Tomasz Słomczyński publicysta
Nowa ustawy o niebezpiecznych przestępcach nikogo nie zadowoli
Nowa ustawy o niebezpiecznych przestępcach nikogo nie zadowoli Janusz Wójtowicz/archiwum polskapresse
Senat przyjął kontrowersyjną ustawę, która ma nas uchronić przed zbrodniczymi zamiarami seryjnych morderców. Kiedyś zamieniono im wyroki śmierci na kary 25 lat więzienia, a wkrótce będą wychodzić na wolność po odbyciu kary.

Ostatnio niektórzy publicyści i politycy ostrzegali przed psychuszkami, które miałyby powstać na mocy przepisów wprowadzanych tą ustawą. Jednak, choć ona sama jest kontrowersyjna, to w tej postaci, która została przegłosowana przez Senat (17 poprawek), bezpodstawne jest porównywanie jej przepisów do tych, które pozwalały na represje polityczne w ZSRR.

Niestety, do doskonałości nowym rozwiązaniom bardzo daleko.
Po głosowaniu w Senacie sprawy mają się następująco (jak czytamy w oficjalnym komunikacie Senatu RP): "W ustawie przewiduje się utworzenie Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym, odpowiedzialnego za prowadzenie postępowania terapeutycznego (...), oraz możliwość orzeczenia nadzoru prewencyjnego sprawowanego przez policję. Zaproponowane rozwiązanie ma umożliwić monitorowanie zachowania osób stwarzających zagrożenie, które po odbyciu kary będą przebywać na wolności. (…) Decyzję o skierowaniu do ośrodka zamkniętego powiązano (…) z aktualnymi cechami osobowości danej osoby. Postępowanie byłoby wszczęte na wniosek dyrektora zakładu karnego, gdy konieczność taką wskażą opinie psychiatryczne i psychologiczne. Przed wydaniem decyzji sąd musiałby poznać opinię dwóch biegłych psychiatrów, a w niektórych wypadkach także psychologa i seksuologa".

Problem z tą ustawą polega na tym, że nikt z niej nie będzie zadowolony. I tak - podejrzliwie do proponowanych rozwiązań podchodzą psychiatrzy. - Bardzo chciałbym uniknąć sytuacji, w której rękami lecznictwa psychiatrycznego byłyby załatwiane problemy wymiaru sprawiedliwości - stwierdza psychiatra dr Krzysztof Kołcz, który od lat leczy osoby skierowane przez sąd do szpitala w Kocborowie.

Protestować będą obrońcy praw człowieka, którzy powiedzą, że oto karze się człowieka po raz drugi za ten sam czyn - bo czymże jest "nadzór" policyjny jak nie drugą karą za popełnione przed wielu laty przestępstwo?
Co oczywiste - nie będą również zadowoleni sąsiedzi seryjnego zabójcy, którzy zobaczą go niebawem, po 25 latach. Bo z tego, co obecnie pozostało z pierwotnych założeń ustawy, wynika, że jednak spotkają na ulicy dawnego "wampira".
W końcu - nie będą zadowoleni policjanci, bo to na nich - o czym się głośno nie mówi - spadnie największy ciężar odpowiedzialności. Oni będą stanowić system wczesnego ostrzegania. Jeśli dawny "wampir" postanowi wyrządzić komuś krzywdę, to - zanim to nastąpi - trzeba będzie uprzedzić jego zbrodniczy czyn. Tylko jak to zrobić?

Pierwszy sygnał o tym, że coś jest nie tak, miałaby dać policja, sprawująca "nadzór prewencyjny" i "monitorująca zachowanie osób stwarzających zagrożenie". Tylko, że... system nadzoru po prostu nie działa. I nie chodzi tu o seryjnych morderców, tylko w ogóle - o przestępców wszelkiej maści.

Obecnie w Polsce większość osadzonych w więzieniach to osoby, które wcześniej już otrzymały karę w zawieszeniu. Co do zasady więc miały podlegać nadzorowi, a jednak... Nie udało się. Ponownie popełniły przestępstwo i znalazły się za kratkami. Poza tym o działaniu "nadzoru" może też świadczyć inna liczba - obecnie 40 tysięcy skazanych nie siedzi w więzieniu, bo nie zgłosiło się do odbywania kary. Taki to właśnie mamy "nadzór", taki "monitoring zachowań osób stwarzających zagrożenie".
Wyobraźmy sobie jednak sytuację, że policjant ma pewne podejrzenia co do zamiarów dawnego przestępcy i nadaje taki "sygnał". Co dalej się dzieje? Dalej, przed osadzeniem w specjalnym ośrodku, muszą odbyć się szczegółowe badania, zlecone przez sąd. Jak wiadomo, na rozprawę w Polsce czeka się kilka tygodni. Na opinie biegłych czeka się kolejne tygodnie. Gdzie wówczas będzie przebywał dawny seryjny zabójca, co do którego było "podejrzenie, że zamierza"? Za kratkami? A niby dlaczego? Przecież (jeszcze?) nie popełnił zbrodni.

Idźmy dalej: psychiatrzy orzekną chorobę i seryjny zabójca trafi do ośrodka na terapię. A jeśli nie orzekną choroby? Przecież nie każdy zabójca musi być chory psychicznie.

- Psychiatra ma za zadanie leczyć. Jeśli nie ma choroby, nie ma on nic do roboty - przypomina dr Krzysztof Kołcz i stwierdza, że w środowisku psychiatrów proponowane w ustawie rozwiązania prawne budzą wiele wątpliwości.
Czy to oznacza, że ustawę należy wyrzucić do kosza? Chyba nie. Być może proponowane rozwiązanie, choć niedoskonałe, jest najlepszym z możliwych. Ustawodawca przed 25 laty popełnił błąd, nie zamieniając kary śmierci na dożywocie. Tamtego błędu w pełni naprawić się już nie da.

Pozostaje nadzieja, że ustawa i akty wykonawcze pozwolą całemu systemowi zadziałać inaczej niż zazwyczaj. Jedynie to może zminimalizować ryzyko sytuacji, w której będzie już za późno.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki