Ring rodzinny

Wysłuchała Sonia Ross
Mąż: Trzykrotny mistrz Europy, dwukrotny mistrz świata i mistrz olimpijski w dżudo. Karierę zakończył w 2004, ale nie rozstał się ze sportem. Razem z żoną prowadzi klub sportowy. Żona: Właścicielka i menedżerka klubu fitness. Mama 12-letniej Marty i 9-letniej Moniki. Zbiera książki kulinarne i podróżnicze.

Mąż
Paweł Nastula

Trzykrotny mistrz Europy, dwukrotny mistrz świata i mistrz olimpijski w dżudo. Karierę zakończył w 2004, ale nie rozstał się ze sportem. Razem z żoną prowadzi klub sportowy. W każdą niedzielę można go oglądać w "Tańcu z gwiazdami".

Joanna jest ze mną na dobre i złe. To może brzmi banalnie, ale w końcu spędziliśmy ze sobą już 18 lat i nie zawsze było łatwo. Kiedy uprawia się sport wyczynowy, czas liczy się od zawodów do zawodów. Treningi, kontuzje, kłopoty ze zdrowiem i w związku z tym pytanie: co dalej z karierą? Te dylematy sportowca Joanna zawsze znosiła spokojnie. Wspierała mnie. Ma wyczucie, wrodzony takt. Kiedy miałem kryzys związany z przegranymi zawodami, umiała dać mi spokój, nie męczyć pytaniami. I zawsze potrafi powiedzieć coś takiego, co daje mi siłę, podnosi na duchu, przywraca spokój.

Jak byłem młodszy, częściej krzyczałem, byłem porywczy. Ona się na to skarżyła. Ale dojrzałem. Zrozumiałem, że dawanie upustu swojej złości do niczego dobrego nie prowadzi. Przestałem krzyczeć. Teraz wolę milczeć niż wybuchnąć. I znów żona mi wytyka: "Zamiast milczeć, powiedz coś. To niezdrowo dusić emocje!". I zrozum tu kobiety!

Albo na przykład, kiedy czekam na wiadomości usadowiony na kanapie, moja żona wchodzi, przysiada na brzegu i zaczyna swoją opowieść. A mówi dużo - że dzisiaj dziewczynki to i tamto, a ser kupiła nie ten, co chciała, a z psami to trzeba do weterynarza i czas na zmianę tapet itp. Efekt jest taki, że nie zrozumiałem nic z wiadomości ani z tego, co mówiła Joasia. Bo ona jest mistrzynią dygresji. Zamiast powiedzieć coś prosto, muszę wysłuchać dziesiątek historii dookoła. I to mnie czasem denerwuje. A kiedy protestuje, słyszę: "Ostatnio w ogóle nie mamy czasu ze sobą porozmawiać, tak rzadko się widujemy, ale dla ciebie ważniejsze są wiadomości!".

Czasem spieramy się o wychowanie córek. Joasia ma miękkie serce i brak jej konsekwencji. Ja uważam na przykład, że dzieci, tak samo jak nie mogą bawić się ostrymi narzędziami, nie powinny brać żadnych dokumentów. A moja żona pozwala im się bawić, np. paszportem! Efekt był taki, że na dwa tygodnie przed wyjazdem paszport córki zapadł się pod ziemię. Już wydawało się, że z nami nie pojedzie, gdy odnalazł się w książce o psach!
Jestem wdzięczny Joannie za oddanie i czułość. Czasem chciałbym jej zrobić jakiś prezent. Gdy byłem w Stanach, kupiłem jej kilka par spodni. Wszystkie za duże! Więc, kiedy jesteśmy w sklepie, proponuję: "Kup sobie coś, zobacz, to jest ładne!" A ona, że "teraz nie, innym razem". Jest skromna, dlatego tym bardziej chciałbym ją obdarowywać prezentami. Zasługuje na wszystko, co najlepsze.

Żona
Joanna Nastula

Właścicielka i menedżerka klubu fitness. Mama 12-letniej Marty i 9-letniej Moniki. Zbiera książki kulinarne i podróżnicze. Najchętniej nieustannie byłaby w podróży.

Mój mąż to dobry człowiek. Uczciwy. I bardzo rodzinny. Nawet jak nie ma czasu dla mnie czy dziewczynek, jak choćby teraz, gdy zajęty jest treningami tańca, to i tak wiem, że jesteśmy dla niego najważniejsze. Paweł jest odpowiedzialny. Dzielimy się obowiązkami. On wozi córki na zajęcia pozalekcyjne, pilnuje treningów starszej, Marty. Córka gra w tenisa, ma treningi cztery razy w tygodniu. Często w nich uczestniczy, daje jej rady. Jak sportowiec sportowcowi. Młodsza, Monika, ma talent taneczny, dlatego najbardziej teraz kibicuje tacie, denerwuje się, żeby dobrze wypadł.

Mój mąż ma męskie wady - rozrzuca skarpetki, zostawia na podłodze gazety. Kiedy robi sobie śniadanie, nie sprząta po sobie. Już nawet z tym nie walczę. Moje prośby na niewiele się zdają.

Denerwuje mnie w Pawle pewien rodzaj roztargnienia - potrafi przejechać rondo kilka razy wokół, bo nie pamięta, gdzie miał skręcić! Nie ma też głowy do nazw ulic i słabo kojarzy miejsca, nawet te, w których już kilka razy był. Kiedyś pomylił drogę, wracając nocą z zawodów w Austrii. Bo Paweł nie lubi spać w hotelach i jak tylko może, wraca do domu. Tym razem, zmęczony, tylko rzucił okiem na drogowskaz. Zobaczył na początku "w", na końcu "a". Reszta była wydrapana. Myślał, że to droga na Warszawę. Po godzinie jazdy ukazał się pełny napis: "Włoszczowa".

Paweł był kiedyś bardziej porywczy, złościł się, podnosił głos na mnie, na dzieci. Teraz zagryzie zęby i milczy. Prawie więc nie ma wad. I nawet nie mogę sobie na niego ponarzekać w babskim gronie! Bo kiedy czasem spotykam się z koleżankami na ploty, to każda z nich nadaje na swojego męża. Że nieodpowiedzialny, nieczuły, skąpy. A ja szukam w myślach, co bym tu mogła zarzuć Pawłowi. I nic mi nie przychodzi do głowy. Teraz to już nawet nie mogę powiedzieć, że na mnie krzyczy (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl