Nowe prawo ma ułatwić życie rodzicom, którzy długie miesiące czekają na to aż sąd przyzna im alimenty. Projekt ustawy przewiduje m.in. powstanie specjalnego formularza, dostępnego także w Internecie, który rodzic ma wypełnić i wysłać pocztą lub złożyć osobiście w sądzie.
Nie podaje się w nim ani kwoty alimentów ani dowodów wydatków na dzieci. Bo tzw. alimenty podstawowe mają być takie same dla wszystkich, czyli 460 zł na jedno dziecko, 840 zł na dwoje dzieci, 1140 na troje. Kwoty miałyby być co roku rewaloryzowane. Sąd nakaz zapłaty tych pieniędzy wydawałby w kilka dni, bo nie zawierałby uzasadnienia, ale miałby skutki tytułu egzekucyjnego, z którym można iść bezpośrednio do komornika.
Tak przyznane alimenty nie zamykają żadnej ze stron dalszej drogi prawnej. Zobowiązany będzie mógł się od tej decyzji odwołać, również za pomocą specjalnego formularza. Tyle, że będzie musiał przedstawić dowody, które pokażą, że nie jest w stanie płacić takiej kwoty. Od tego wyroku także przysługuje apelacja w normalnym trybie procesu cywilnego.
Dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Rzeszowie pomysł nazywa rewolucyjnym.
- Oczywiście nie znamy szczegółów tych propozycji, ale sama koncepcja jest warta dalszych prac legislacyjnych, bo rzeczywiście jest tak, że aby uzyskać alimenty od zobowiązanego do nich rodzica należy wnieść sprawę do sądu. Proces trwa co najmniej kilka miesięcy, a w przypadku apelacji nawet powyżej roku
- mówi Bartosz Opaliński.
- Co prawda powód może korzystać z tzw. zabezpieczenia roszczenia, co polega na tym, że na czas toczącego się procesu alimenty w jakiejś kwocie są zasądzane, ale i to w praktyce trwa dłużej niż przewidują zapisy - dodaje.
Długi przestały maleć
Bo samo sporządzenie pozwu z wnioskiem o zabezpieczenie wymaga załączenia dowodów uzasadniających żądanie. Zanim wpłynie on do sądu, dostanie sygnaturę, a strony zostaną powiadomione korespondencyjnie, mija więcej niż 7 dni, w ciągu których sąd powinien rozpoznać takie żądanie. Średnio trwa to co najmniej miesiąc.
Jak pokazują ostatnie dane BIG InfoMonitor na Podkarpaciu jest obecnie 11 683 dłużników alimentacyjnych, którzy łącznie zalegają swoim dzieciom na kwotę 433,4 mln zł. Co ciekawe mimo zaostrzenia przepisów, po krótkim okresie spadkowym zarówno liczba dłużników jak i kwota ich zaległości zaczęła systematycznie rosnąć. W porównaniu do grudnia 2017 r. dług ten jest wyższy niemal w każdym województwie w Polsce.
- Na razie nie widać też, aby sądy były tak restrykcyjne jak pozwala im na to prawo. Rzadko słychać o ograniczeniu wolności niepłacących alimenty. Mimo tak niskiego bezrobocia sędziowie wciąż wierzą, że rodzic jest bezrobotny i cały czas nie może znaleźć zatrudnienia
- mówi Katarzyna Tatar, wiceprezes stowarzyszenia Alimenty to nie prezenty.
- Wymiar sprawiedliwości coraz chętniej decyduje się natomiast kierować dłużników alimentacyjnych do prac publicznych oraz prac społecznych np. 8 godzin w miesiącu. Na tym drugim wyroku niealimentowane dzieci zupełnie jednak nie korzystają, trudno też mówić o szczególnej dokuczliwości dla niepłacącego - dodaje.
Średnio niesolidny rodzic zalega ze spłatą 36,4 tys. złotych. W 95 procentach jest to ojciec dziecka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
