Tajny poligon Hitlera. Co kryją wydmy?

W słoneczny majowy dzień byliśmy z wizytą na terenie dawnego niemieckiego poligonu doświadczalnego, który zlokalizowany jest na zachód od Darłówka. Celem naszej wyprawy były tak zwane „Chińskie Mury”. Widać je dokładnie z drogi koło Bobolina. Obecnie cały obszar, na którym znajduje się gigantyczny grzebieniowy mur należy do Sił Zbrojnych RP. Osoby postronne nie mają możliwości wejścia na ten teren. Nam udało się zobaczyć coś, co było w trakcie II Wojny Światowej pilnie strzeżonym obiektem III Rzeszy. Największe kolejowe armaty świata, czyli Dora i Gustaw stacjonowały właśnie pod Darłówkiem. To tu oddawano strzały na odległość nawet 40 kilometrów. Razem z naszym przewodnikiem Krzysztofem Skazą, komendantem wojskowej straży pożarnej postanowiliśmy zobaczyć z bliska pozostałości dawnych niemieckich obiektów wojskowych.

Naszą wyprawę rozpoczęliśmy od zwiedzania potężnych fundamentów pod torowiska i pod montownie, które dziś są niemal całkowicie porośnięte mchem i trawą. Pośrodku, tam gdzie były położone tory rosną teraz drzewa. Na swojej drodze spotykamy betonowe podstawy, na których kiedyś były zamontowane maszty. Według pewnych źródeł maszty były ustawione co 25 metrów, a na nich wisiały siatki imitujące nadmorski teren. Wszystko po to, by armata gigant nie była widoczna z powietrza. Jednak są też podejrzenia, że w rzeczywistości były to lampy, które oświetlały torowisko. Dokładne plany poligonu artylerii kolejowej znajdują się w archiwach we Freiburgu w Niemczech. Idąc w kierunku centralnego punktu tej ogromnej budowli przechodzimy bardzo blisko samych murów. Nasz przewodnik zwraca uwagę na wyjątkowy rozstaw kolumn. Można wywnioskować, że niemiecka myśl konstruktorska była naprawdę na wysokim poziomie. Wszystkie słupy są ustawione bardzo równo. Na swojej drodze napotkaliśmy bezokienny schron wykonany z betonu i cegieł, które zostały wytworzone w pobliskiej cegielni w Pieńkowie. Na niektórych cegłach widać jeszcze napis świadczący o tym skąd pochodzą. W samym schronie jest tylko kilka pomieszczeń, do których w czasie wystrzałów pocisków z Dory (największej kolejowej armaty) chowali się niemieccy żołnierze. Podobno przy pierwszym strzale huk armaty był tak potężny, że z murów wypadały deski, a w odległym o 5 km darłowskim Zamku Książąt Pomorskich wyleciały wszystkie szyby.

Cały teren jest dziś bardzo nierówny. Dowództwo darłowskiej jednostki wojskowej wydzieliło na nim obszar, na którym zorganizowano strzelnicę. Niestety, obecnie jest już nieczynna. Z lewej strony mijamy kolejny bunkier. Tym razem bardziej zniszczony i zarośnięty. Kilka metrów dalej wchodzimy do małego lasu. Idziemy wzdłuż murów. W jednej z przerw pomiędzy betonowymi słupami zauważamy pozostałości po ramie, w której znajdowało się zbrojone szkło. Wokół drzew leżą jego resztki.

WIĘCEJ NA TEN TEMAT W PIĄTKOWYM PAPIEROWYM WYDANIU GŁOSU SŁAWNA I DARŁOWA