Szpiegowski U-2. Maszyna, która zaglądała za żelazną kurtynę

Andrzej Dworak
Samolot U-2
Samolot U-2 Wikipedia Commons/Domena publiczna
Przez długie lata Amerykanie mogli bezkarnie zaglądać za żelazną kurtynę, a pomagał im w tym szpiegowski samolot U-2. Wszystko jednak zmieniło się pewnego dnia 1960 roku, kiedy Rosjanie strącili szpiegowski samolot nad swoim terytorium.

Rankiem 10 lutego 1962 roku na moście w Glienicke łączącym Berlin Zachodni z leżącym w Niemieckiej Republice Demokratycznej Poczdamem stanął w otoczeniu radzieckich agentów amerykański pilot Francis Gary Powers. Na dany znak ruszył w kierunku zachodniej części Berlina. Minął zmierzającego w przeciwną stronę agenta KGB pułkownika Williama Fishera (ps. Rudolf Abel) i po chwili był na wolności... Tak zakończył się jeden z najpoważniejszych kryzysów zimnej wojny wywołany przez wpadkę najskuteczniejszej w sumie operacji CIA - operacji Overflight.

Powers został zestrzelony nad ZSRR 1 maja 1960, kiedy pilotował szpiegowski U-2, cud techniki ówczesnej doby umożliwiający Amerykanom bezkarne do tej pory zaglądanie za żelazną kurtynę. Operacja Overflight była śmiałym przedsięwzięciem USA w zmaganiach o wywalczenie przewagi nad przeciwnikiem w czasie zimnej wojny. Stany Zjednoczone, jako kraj wolny i otwarty, były podatne na szpiegowską działalność radzieckich agentów, którzy mogli bez przeszkód oglądać, co chcieli, i podróżować, dokąd wiodły ich instrukcje Moskwy. Amerykanie nie mieli praktycznie żadnych możliwości bezpośredniego docierania do informacji o zbrojeniowych postępach Związku Radzieckiego. Najszczelniejsza zasłona otaczała obiekty przemysłowe na Uralu i Zachodniej Syberii - to była zakazana sfera. A ponieważ na początku lat 50. ubiegłego wieku nie nastała jeszcze era satelitów, Amerykanom pozostał tylko jeden sposób na zdobycie informacji - szpiegowskie loty nad interesującymi ich obszarami wroga.

Podniebny Bielik
Ministerstwo obrony USA rozpisało 27 marca 1953 - tuż po śmierci Stalina, przypadek lub nie - konkurs na budowę jednoosobowego samolotu odrzutowego (projekt o nazwie „Bald Eagle” - „Bielik”), który byłby zdolny do przelotu nad ZSRR (zasięg ok 5 tys. km) na wysokości 21 300 m. Samolot nie musiał przekraczać bariery dźwięku, nie miał uzbrojenia ani katapulty dla pilota, bo nikt według zleceniodawcy nie przeżyłby skoku z 21 tys. metrów. Powinien jedynie mieć możliwość wyniesienia na tak znaczną wysokość sprzętu fotograficznego o wadze 318 kg.

CZYTAJ TAKŻE: Podsłuchowa akcja w Berlinie okazała się klapą Ameryki

Firma Lockheed nie została wprawdzie zaproszona do konkursu, ale w maju 1954 złożyła w resorcie obrony projekt samolotu CL-282. Lotnictwo odrzuciło model ze względu na proponowany silnik General Electric zamiast faworyzowanego Pratt & Whitney.

Wówczas główny inżynier Lockheeda Clarence „Kelly” Johnson przedstawił CL-282 szefom wywiadu. Dyrektor CIA Allen Dulles oraz kierownik działu nauki i rozwoju agencji Joe Charyk usłyszeli od „Kelly’ego” Johnsona, że Lockheed może wyprodukować 20 samolotów wraz z częściami zamiennymi za 22 mln dol. Prototyp może być dostarczony w ciągu ośmiu miesięcy. Deal został zawarty w grudniu 1954 roku. Był naturalnie ściśle tajny - projekt nie miał nawet numeru fabrycznego Lockheeda, finansowany był przez CIA i amerykańskie lotnictwo, które skrywało przepływ pieniędzy wśród zapłaty za części dla bombowców B-52. Przed pierwszym lotem testowy prototyp został rozmontowany i dwiema maszynami transportowymi C-124 Globemaster przewieziony do Groom Dry Lake - wyschniętego słonego jeziora w Nevadzie.

4 sierpnia 1955 roku Bielik odbył pierwszy oficjalny lot, który trwał 45 minut. Otrzymał nazwę U-2 - od słowa „utility” (użyteczność”). Trzeba przyznać, że nazwa była trafna. Maszyna była wysoko wyspecjalizowaną platformą dla kamer i elektronicznych czujników. Wyglądała jak szybowiec z napędem odrzutowym - była lekka, miała dużą rozpiętość skrzydeł i była trudna w pilotażu. Mogli ją opanować tylko doświadczeni piloci. Ci mieli kabinę ciśnieniową i dodatkowo byli ubrani w ciśnieniowy kombinezon - zanim zaczęli lot, musieli przez minimum 90 minut oddychać w nim czystym tlenem, żeby zredukować zawartość azotu we krwi. Sam lot odbywał się w warunkach granicznych dla materiału i zdolności do lotu ze względu na małą gęstość atmosfery. Silnik łatwo tracił ciąg, a uruchomić go ponownie można było tylko po zejściu na niższy pułap. Lądowanie odbywało się w specjalnym trybie - zawsze z pomocą dodatkowego samolotu, którego pilot dawał wskazówki lądującemu, oraz jeszcze jednego pilota w samochodzie na ziemi. Przez wiele lat wykorzystywano do tego fordy mustangi, zastąpione później chevroletami camaro.

Ale rzeczywiście maszyna potrafiła się wzbijać na ponad 20 tys. metrów i to było nieprawdopodobne osiągnięcie, które w połowie lat 50. czyniło samolot nieosiągalnym dla obrony przeciwlotniczej bloku komunistycznego. Amerykanie posiedli sprzęt umożliwiający im podglądanie kulis teatru za żelazną kurtyną. Od 1956 korzystali z tego skwapliwie.

1 maja 1960
Oficjalnie U-2 miał uchodzić za samolot meteorologiczny używany w Wielkiej Brytanii, Turcji, Pakistanie i Japonii. W rzeczywistości latał nad ZSRR i Chinami i nic nie mogło mu w tym przeszkodzić. Piloci rejestrowali wprawdzie, że ogarnia ich wiązka radaru, ale mogli się czuć bezpiecznie poza zasięgiem radzieckich myśliwców i rakiet. Meldunki o przelotach musiały doprowadzać przywódców w Moskwie do furii, ale jedyne, co mogli zrobić, to czekać na stworzenie przez naukowców odpowiedniej rakiety. Czekali cztery długie lata, do 1 maja 1960 roku.
Tego ranka Powers wystartował z Peszawaru w Pakistanie. Miał przed sobą 24. lot szpiegowski U-2 - długą trasę, 6100 km przez Bajkonur w Kazachstanie, Swierdłowsk, porty w Archangielsku i Murmańsku do Bodø w Norwegii. O 10.30 znalazł się w okolicy Uralu. Kiedy zamierzał oblecieć Swierdłowsk, samolotem wstrząsnęła eksplozja. Jedna z 14 wystrzelonych przez radziecką obronę rakiet S-75 dosięgnęła U-2 i udało się jej go uszkodzić. Powers nie zdołał uruchomić mechanizmu samozniszczenia samolotu, ale wydostał się z kabiny i otworzył spadochron. Opadł na pole, gdzie otoczyli go kołchoźnicy, a wkrótce także milicjanci. Nie użył trucizny w szpilce ukrytej w srebrnej monecie i został przewieziony do Moskwy.

W Waszyngtonie rozpętała się burza, ale szefowie CIA i Biały Dom wiedzieli tylko, że Powers zaginął, i nie przewidywali najgorszego - że pilot przeżył. Podtrzymywano przez jakiś czas wersję, że pilot samolotu meteorologicznego zaginął na północy Turcji. W tym celu przemalowano nawet jeden z U-2 na barwy agencji kosmicznej NASA, żeby tak przedstawić przebieg katastrofy, ale w Moskwie już trwały przygotowania do zdemaskowania kłamstwa Amerykanów.

7 maja 1960 radziecki przywódca Nikita Chruszczow zdetonował bombę, ujawniając światu, że Powers żyje i że się przyznał do misji szpiegowskiej. A w Parku Gorkiego otworzono wystawę z wrakiem U-2 - z kamerami, planem lotu, zdjęciami wykonanymi już podczas misji, pistoletem Powersa oraz posiadanymi przez niego dolarami - w złocie, żeby przekupić obywateli ZSRR w razie przymusowego skoku ze spadochronem, oraz srebrnego dolara z zatrutą igłą. Nakręcono też film z oglądającym wystawę Powersem.

CZYTAJ TAKŻE: Podsłuchowa akcja w Berlinie okazała się klapą Ameryki

W efekcie zerwano pokojowe rozmowy w Paryżu, a prezydent Eisenhower obiecał Chruszczowowi, że nie będzie już lotów U-2 nad terytorium radzieckim. Powersowi urządzono w Moskwie proces i skazano go na trzy lata więzienia oraz siedem lat ciężkich robót. Do ojczyzny wrócił już dwa lata później w wyniku pierwszej wymiany szpiegów na moście Glienicke.

U-2 wciąż użyteczny
Amerykanie nie dotrzymali słowa i latali nad ZSRR - jeden z samolotów lądował awaryjnie na Alasce po locie nad Czukotką. Miał zabłądzić wskutek pomyłki nawigacyjnej.

U-2 penetrował też inne terytoria. Od października 1960 latał nad Kubą, gdzie wykrył radzieckie rakiety przeciwlotnicze i myśliwce MiG-21, a potem rakiety średniego zasięgu SS-4, co wywołało kryzys kubański. W jego końcowej fazie kolejna przeciwlotnicza S-75 strąciła jedną maszynę. Pilot zginął.

W latach 60. U-2 śledziły intensywnie chiński program atomowy. Za ich sterami zasiadali Chińczycy z Taiwanu.

Rolę U-2 przejęły satelity oraz nowy samolot SR-71, który był tak szybki, że… uciekał rakietom. Całkiem z U-2 nie zrezygnowano, ponieważ ich misje były tanie - tańsze niż loty SR-71. W marcu 2011 jedna maszyna robiła zdjęcia po trzęsieniu ziemi w Japonii w Tōhoku. W lutym 2017 stosowano U-2 do śledzenia terrorystów z tzw. państwa islamskiego. Dziś zastapiły go drony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl