Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian i Goliat

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
„Suweren jedzie seicento, władza pędzi pancernym audi” - powtarzają mieszkańcy Oświęcimia. Szarzy, niepartyjni, źli na polityków za ich „arogancję i pychę, która - jak wiadomo - kroczy przed upadkiem”, stają w obronie 21-letniego Sebastiana
„Suweren jedzie seicento, władza pędzi pancernym audi” - powtarzają mieszkańcy Oświęcimia. Szarzy, niepartyjni, źli na polityków za ich „arogancję i pychę, która - jak wiadomo - kroczy przed upadkiem”, stają w obronie 21-letniego Sebastiana fot. Anna Kaczmarz
Sebastian, prosty chłopak z bloku na osiedlu Stare Stawy, stał się - wbrew sobie - najgorętszym politycznym tematem mijającego tygodnia.

Mówią o nim czołowi działacze PiS i liderzy opozycji. Premier Beata Szydło, której limuzyna po kolizji z seicento Sebastiana wylądowała na lipie, pisze do chłopaka list - przypominając, że ma synów w jego wieku. Ubolewa przy tym, że opozycja wykorzystuje wypadek w politycznej wojnie, co jest „nieuczciwe i haniebne”.

Fakt: PO i Nowoczesna poczuły krew władzy. A władza wie, że krwawi. - Dla kogoś, kto się powołuje na wolę suwerena, stwierdzenie, że „suweren jedzie seicento, a władza śmiga audi”, jest śmiertelnie groźne. A tak to widzi wielu szarych ludzi - słyszymy w popularnej kawiarni przy oświęcimskim Rynku.

WIDEO: PO: "Polacy nie bójcie się, zawsze staniemy po waszej stronie"

Źródło: AIP

W mieście powszechna jest opinia, że władza krwawi na własne życzenie. Dla mieszkańców sprawa nie jest polityczna. Patrzą na całe zamieszanie jak na zmaganie szarego człowieka z machiną państwa. Dawid (Sebastian!) kontra Goliat. Szarzy ludzie są, a jakże, po stronie Sebastiana. Stało się tak z powodu błędów komunikacyjnych PiS.

Wielu oświęcimian przyznaje, że Sebastian może być, przynajmniej częściowo, winny. Wszyscy życzą szybkiego powrotu do zdrowia pani premier. Każdy chce, by najważniejsze osoby w państwie polskim podróżowały bezpiecznie i by nie było kolejnych wypadków.

Zarazem oburza ich, że „machina władzy próbowała chłopaka rozjechać”, ferując wyrok „przed ustaleniem elementarnych faktów”, przed rozwianiem licznych wątpliwości, które - w państwie prawa - przemawiają zawsze na korzyść podejrzanego. - A skoro władza pozwoliła sobie na taką przemoc i arogancję wobec 20-latka w starym seicento, to może podobnie zrobić z każdym Polakiem - słyszymy od ludzi robiących zakupy w galerii „Niwa”, nieopodal której doszło do wypadku.

Jeden z nich dodaje, że w tej sytuacji ostatnią formą obrony szarego obywatela jest mobilizacja opinii publicznej, czyli suwerena, i patrzenie władzy na ręce. Powstają spontaniczne grupy wsparcia, na popularnym portalu ruszyła też zbiórka pieniędzy na „nowe” seicento dla Sebastiana. Do wczoraj zebrano ponad 100 tysięcy złotych. Co zakrawa na absurd, Sebastian, choć nie pokazuje się i nie wypowiada w mediach, urósł do rangi ludowego bohatera. Widać to po całej masie komentarzy na portalach społecznościowych. Emanuje z nich wściekłość i gniew - na polityków.

Prominentni przedstawiciele władzy reagują na to agresją, zarzutami i insynuacjami pod adresem krytyków, a to jeszcze bardziej rozjusza szarych ludzi. - PiS próbuje przywdziać swoją ulubioną szatę - ofiary. A to coraz trudniejsze, gdy się półtora roku rządzi i zrobiło czystki wszędzie, także w BOR, policji, prokuraturze - mówią mieszkańcy, którzy przyszli obejrzeć słynną lipę.

W odczuciu wielu oświęcimian władza w tej sprawie od początku kręci. Ci, którzy widzieli przez ostatni rok przejazdy kolumny rządowej z Beatą Szydło, twierdzą, że nie używa ona w mieście sygnałów dźwiękowych; czy w feralny piątkowy wieczór używała - nie wiadomo. - Właśnie - nie wiadomo! A wierchuszka policji i resortu spraw wewnętrznych już w sobotę wydała wyrok - irytują się ludzie.

Kolumna miała jechać 50 km na godzinę. - To skąd obrażenia pani premier powyżej siedmiu dni oraz złamania u borowca? Czemu pancerne audi takie rozwalone? - pytają mieszkańcy. I dodają, że nigdy nie widzieli kolumny rządowej mknącej przez miasto wolniej niż 80-90 km na godzinę.

I najważniejsze: gdyby prawidłowo oznakowana kolumna jechała w zwartym szyku, seicento Sebastiana nie miałoby prawa wcisnąć się między pierwsze auto a limuzynę pani premier. To opinia fachowców podzielana przez wielu mieszkańców: „Życie premiera dużego europejskiego państwa nie może zależeć od złej decyzji chłopaka w seicento!”.

Według podawanej w weekend oficjalnej wersji Sebastian miał głośno słuchać muzyki - prorządowe media donosiły nawet, że „przez słuchawki”. Tymczasem jego radio było w schowku, a w telefonie wyczerpała się bateria. Co więcej - chłopak miał uchyloną szybę, więc - wbrew weekendowym insynuacjom władzy i jej mediów - słyszał odgłosy z zewnątrz.

Ludzi bulwersuje, że policja, wbrew codziennej praktyce, użyła w wypadku drogowym art. 308 par. 2 kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym w sytuacjach niecierpiących zwłoki (np. gdy istnieje ryzyko zatarcia dowodów przestępstwa) funkcjonariusze mogą przesłuchać osobę podejrzaną jeszcze przed formalnym postawieniem zarzutów przez prokuratora. Sebastian przesłuchiwany był w powypadkowym szoku przez grupę śledczych. Choć nie było obaw, że ucieknie ani cokolwiek zatrze.

Zdumienie oświęcimian wywołały ataki prominentów PiS na adwokata, który podjął się obrony Sebastiana. Ludzie dziwią się też atakom na polityków opozycji, zwłaszcza Marka Sowę z Nowoczesnej. Były marszałek Małopolski (z PO), a wcześniej szef oświęcimskiej delegatury urzędu marszałkowskiego, mieszka w sąsiednim Bobrku i ma w okolicy opinię „swojego chłopa”. Był za młodu m.in. górnikiem dołowym w kopalni „Piast”, sołtysem, kierownikiem stacji benzynowej, właścicielem dyskoteki, na saksach w Szwecji zbierał truskawki… O pomoc zwrócił się doń ojciec Sebastiana, który z emigracji w Norwegii obserwował, co machina państwa robi z jego synem.

- Każdy chciałby w tej sytuacji zapewnić swemu dziecku jak najlepszą pomoc prawną, zwłaszcza że cała machina przemocy jest w rękach jednej partii - podkreślają oświęcimianie. Są pewni, że bez zaangażowania posłów, „chłopak pozostałby bez przyzwoitej obrony”. Śmieją się, gdy politycy PiS zarzucają Sowie „próbę wpływania na śledztwo”.

- Śledztwo prowadzi przecież prokuratura kierowana przez polityka PiS i policja nadzorowana przez polityka PiS - zauważają.

Na wszystko nakłada się fakt, że pani premier nie jechała z posiedzenia rządu na szczyt NATO, tylko na kolację do domu. Do Balic dotarła samolotem. Stąd ma do rodzinnego Przecieszyna 64 km. Jadąc zgodnie z przepisami można tę trasę pokonać w 55 minut. W kolumnie uprzywilejowanej, nie zważającej na czerwone światła i wyprzedzającej inne auta na podwójnej ciągłej, można ten czas skrócić o 20 minut.

Fachowcy tłumaczą, że pani premier to jedna z trzech najważniejszych osób w państwie. Trzeba jej zapewnić odpowiednią ochronę. 24 godziny na dobę. Dla niej i dla jej rodziny jest to jeszcze bardziej uciążliwe niż dla gapiów. Gdziekolwiek idzie i jedzie - do pracy czy domu - musi się poddać procedurom bezpieczeństwa. Podstawową zasadą jest to, że jej samochód musi się poruszać. Nie może stawać np. na światłach albo w przypadkowym korku - bo to stwarza zagrożenie. Aby mu zapobiec, podróżuje w uprzywilejowanej kolumnie aut. Większość ludzi to rozumie. Ale pytają o co innego: - Czy ta kolumna musi jechać tak szybko? Czy nie powinna przestrzegać jakichkolwiek zasad bezpieczeństwa?

Wielu mieszkańców powtarza: - Na miejscu Sebastiana mógł być każdy z nas.

W wypowiedziach władzy brakuje im logiki: skoro BOR w ogóle w tej sprawie (oraz w innych podobnych) nie zawinił i jest czysty jak łza, to dlaczego minister Mariusz Błaszczak wraz z równie rozdygotanym zastępcą mówią dzień po wypadku o konieczności zaorania tej służby i stworzenia nowej, „narodowej”?

***

Sebastian mieszka z mamą. Chodzi do klasy informatycznej w technikum chemicznym. Nauczyciele mówią, że jest spokojny, nie sprawia kłopotów. Chce zdać maturę i podjąć pracę. Mama pracuje w punkcie usługowym w centrum handlowym „Niwa”. Tata od kilku lat zarabia w Norwegii, ale regularnie przyjeżdża do Polski.

Po wypadku młody mężczyzna jest przestraszony, nie rozmawia z mediami, zlikwidował konto na Facebooku.

Prawo jazdy zrobił tuż po osiemnastce. Bardzo dużo jeździ, nie tylko po Polsce, ale i Europie (m.in. do Norwegii). Koledzy i mama (do niej formalnie należy czerwone seicento) twierdzą, że robi to dobrze, ostrożnie, bez brawury.

Mama Sebastiana zdradziła w wywiadzie udzielonym lokalnemu portalowi FaktyOswiecim.pl, w jaki sposób syn opisał jej wypadek z limuzyną pani premier.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski