Jeśli czegoś nauczył się Arsene Wenger w pierwszych meczach obecnego sezonu, to na pewno tego, iż musi zacząć mierzyć zamiary na siły. Po tym, jak boleśnie naciął się na Liverpool szykując się na kolejne starcie ze ścisłego angielskiego topu musiał myśleć o tym, aby przede wszystkim nie stracić gola. I z takim celem właśnie wybiegli na boisko jego piłkarze.
Przez długie minuty, (a tak naprawdę przez cały mecz) z tak grającym rywalem Chelsea zupełnie sobie nie radziła. Jeśli ktoś myślał, że po zdemolowaniu Karabachu w Lidze Mistrzów dzisiaj swoim kibicom również zaprezentują pełnie ofensywnych możliwości, to musiał być mocno zawiedziony. Alvaro Morata był zupełnie wyłączony z gry przez stoperów Arsenalu, podania Fabregasa rzadko docierały do celu, a zrywy Mosesa były bardzo chaotyczne i nieskuteczne.
Najlepszą okazję do pokonania Petra Cecha miał Pedro, ale i on tego dnia nie potrafił znaleźć drogi do bramki. Kanonierzy bronili się bardzo mądrze i z minuty na minutę sami zaczynali nieco śmielej podchodzić pod bramkę gospodarzy. Ne były to jakieś zmasowane ataki, wszystko odbywało się z dużą ostrożnością, ale tuż przed przerwą mogło i powinno zrobić się 0:1 – Aaron Ramsey w dogodnej sytuacji trafił w słupek.
Wenger długo trzymał swoją największą armatę, Alexisa Sancheza, na ławce rezerwowych, ale już wejście Chilijczyka nie było tak efektowne, jak w czwartkowym spotkaniu Ligi Europy. Po przerwie bowiem tak naprawdę żadna ze stron nie zasłużyła sobie na to, by zgarnąć trzy punkty. Arsenal wciąż bardziej skupiał się zabronieniu dostępu do własnej bramki, nie dziwi więc, że na największe pochwały zasłużyli zawodnicy nastawieni defensywnie – Koscielny, Mustafi, Kolasinac. Podobnie jak Morata dobrych podań pozbawieni byli Lacazette i Giroud, a tak aktywny jak ostatnio nie był Welbeck, który opuścił murawę z kolejną kontuzją.
Po stronie Chelsea najlepszą akcję ofensywną po przerwie przeprowadził Eden Hazard, ale zakończył ją tak kiepskim strzałem, że Petr Cech złapałby piłkę nawet po trzech kolejnych nieprzespanych nocach. I nie mielibyśmy o czym wspominać po tym zakończonym bezbarwnym remisem meczu, gdyby nie David Luiz. Pod koniec drugiej połowy Brazylijczyk w bezsensowny sposób pozbawił swój zespół szans na wygraną faulując na czerwoną kartkę Kolasinaca daleko od jakiekolwiek pola karnego. Być może kilkumeczowa absencja skutecznie go otrzeźwi.
Z takiego rezultatu bardziej zadowolony może być zespół z północnej części Londynu, któremu i tak nikt nie dawał większych szans na wygraną. Antonio Conte może się nieco martwić, bo jego zespół nie sprostał roli zdecydowanego faworyta, a strata do liderującego Manchesteru City (a za chwilę być może również United) wzrosła do trzech oczek.
Atrakcyjność meczu: 5/10
Piłkarz meczu: Shkodran Mustafi
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
Podsumowanie transferowe klubów Premier League
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?