Ogólnopolski Strajk Kobiet wzorowany jest na wydarzeniach, które rozegrały się 41 lat temu na Islandii. W 1975 roku tamtejsze kobiety odeszły od swoich zajęć, po to, by mężczyźni dostrzegli ich pracę. Protest sparaliżował kraj, a kobiety odniosły pożądany skutek. W Polsce w akcję ogólnopolskiego strajku włączyła się m.in. Krystyna Janda, która wpisem na Facebook'u przypomniała właśnie akcję islandzkich kobiet, a także Kayah, czy aktorka Maja Ostaszewska.
Do tej pory swój udział w wydarzeniu na Facebook'u zadeklarowało ponad 64 tys. osób, a 76 tys. wyraziło zainteresowanie akcją. W lubelskim wydarzeniu udział chce wziąć ponad 600 osób. Protestujący w Lublinie mają się spotkać na placu Lecha Kaczyńskiego przy Centrum Kultury. Początek o godz. 15.30. Dwie godziny później odbędzie się milczący przemarsz w stronę placu Łokietka, gdzie zakończy się zgromadzenie.
W strajku chodzi o to, by 3 października kobiety (ale też popierający je mężczyźni) wzięły dzień wolny, urlop na żądanie, nie poszły na uczelnię lub skorzystały z jakiejkolwiek innej legalnej możliwości niepójścia do pracy.
- Chcę pokazać solidarność z kobietami w całej Polsce. Wierzę, że walczymy we wspólnej i słusznej sprawie i dlatego w poniedziałek nie pójdę do pracy - mówi Joanna, która na co dzień pracuje w jednej z lubelskich firm informatycznych.
Kobiety z lubelskiego PO zapraszają na czarny protest
- Wiem, że te osoby, które już mają wolne na pewno wybierają się na strajk. Są to przeważnie osoby młode, ale nie tylko. Niektóre panie chcą zadbać o przyszłość swoich córek. Nie ma jednak możliwości, żeby wszystkie kobiety z naszej firmy nie przyszły do pracy, bo stanowią one 90 proc. pracowników - stwierdza z kolei jedna z pracownic sklepu Leclerc przy ul. Zana.
Jak na pracę lubelskich firm wpłynąłby strajk? - Na pewno gdyby duża ilość kobiet wzięła dzień wolny, zaburzyłoby to naszą pracę. Jesteśmy firmą międzynarodową i nie uczestniczymy aktywnie w tego typu inicjatywach, ale oczywiście wspieramy takie ruchy - komentuje Julia Diatczyk z Data Art Lublin, zaznaczając jednocześnie, że jeżeli jakakolwiek pracownica chciałaby wziąć w poniedziałek dzień wolny, nie będzie z tym problemu.
W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Kurkowski, wiceprezes firmy Industi. - Ideologicznie popieram strajk, ale wiadomo, że wszystko zależy od sytuacji w danym dniu. Zwykle nie ma jednak problemów z wzięciem wolnego - mówi.
- ZUS szanuje prawa swoich pracowników w zakresie dni wolnych, jakie im przysługują - stwierdza z kolei Małgorzata Korba, rzeczniczka Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Lublinie. I dodaje: - Nie zaobserwowaliśmy jednak nagłego wzrostu liczby wniosków urlopowych. Klienci na pewno nie powinni się martwić, obsługa będzie w poniedziałek zapewniona.
Problemów z urlopem nie powinno być także w lubelskich urzędach, które oficjalnie nie popierają jednak strajku. - Prezydent nie ingeruje w to, co pracownicy robią poza godzinami pracy i możliwość wzięcia dnia wolnego istnieje, co reguluje kodeks pracy. Nie podchodzimy szczególnie do żadnego dnia, w żadnej sprawie. Każdego dnia pracownicy mają takie same możliwości - mówi rzeczniczka prezydenta Lublina, Beata Krzyżanowska, dopowiadając, że jak na razie nie ma informacji o tym, by w poniedziałek urząd miał się borykać z jakimikolwiek problemami kadrowymi.
W zbliżonym tonie wypowiada się rzeczniczka marszałka województwa, Beata Górka. - Każdy pracownik ma prawo do urlopu na żądanie lub urlopu wypoczynkowego. Nie musi mówić, w jakim celu bierze wolne, ani nie musi się usprawiedliwiać, że chce wziąć wolne - stwierdza.
- Poglądy naszych pracowników są ich prywatną sprawą - komentuje natomiast Weronika Opasiak, rzecznik prasowy MPK Lublin. I kontynuuje: - Każdy pracownik może wziąć dzień wolny po uzgodnieniu jego terminu z kierownikiem, na takiej samej zasadzie, kiedy bierze urlop, by załatwić sprawy w urzędzie, czy opiekować się chorym dzieckiem.
Na zajęcie oficjalnego stanowiska nie zdecydowały się również lubelskie uczelnie. - Nie wydajemy stanowiska. Traktujemy to jako indywidualną sprawę każdej osoby - wyjaśnia rzeczniczka UMCS, Aneta Adamska.
- Każda z pań musi sama podjąć decyzję o tym, czy przyjdzie do pracy, czy nie. Żadnych ustaleń odgórnych na uczelni nie ma - tłumaczy Iwona Czajkowska-Deneka, rzecznik prasowy Politechniki Lubelskiej.
Przypomnijmy, że kilka dni temu jedna z pracownic Uniwersytetu Warszawskiego, Dagmara Woźniakowska-Fajst, na portalu społecznościowym zapowiedziała, że nie wyciągnie konsekwencji wobec studentek, które 3 października nie przyjdą na jej zajęcia.
- Ja osobiście, gdybym miała zajęcia w poniedziałek, chętnie przyłączyłabym się do strajku - komentuje socjolożka, dr Barbara Smoczyńska, która pracowała jako nauczyciel akademicki. - Uważam, że strajk jest potrzebny, ale obawiam się o jego skuteczność, ponieważ niestety kobiety w Polsce nie są solidarne, a też są mało świadome politycznie, mało zaangażowane. Bardzo bym chciała, aby ten strajk wyszedł i miał większy zasięg - uzupełnia.
Do wzięcia udziału w Ogólnopolskim Strajku Kobiet zachęcały także organizatorki Czarnego Protestu, który w środę odbył się na placu Łokietka. Manifestacje, które odbywają się w całej Polsce mają związek z ostatnimi decyzjami Sejmu. Tydzień temu parlament głosami posłów i posłanek skierował do dalszych sejmowych prac projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji.
- W takiej sytuacji bezradności, w jakiej jesteśmy, pozostaje nam tylko manifestowanie i strajki - kwituje Barbara Smoczyńska.
W najbliższą środę w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata na temat praw kobiet w Polsce. Decyzję w tej sprawie podjęli w czwartek liderzy frakcji w PE.
ZOBACZ TEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?