Ochroniarz Ziemiański, tajemnicze zabójstwo pod Belwederem i zamachy na Piłsudskiego

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Wydawnictwa LTW
Wiesław Pierzchała

Ochroniarz Ziemiański, tajemnicze zabójstwo pod Belwederem i zamachy na Piłsudskiego

Wiesław Pierzchała

Przed wojną był szefem ochrony Józefa Piłsudskiego. I to tak skutecznym, że podczas jego służby nie dokonano żadnego zamachu na Marszałka. Po wojnie był torturowany przez UB, zaś rozkaz w tej sprawie wydał sam płk Józef Różański - szef śledczych bezpieki. Nasz bohater to ppłk Bolesław Ziemiański. Jego niezwykłe dzieje możemy poznać dzięki biografii napisanej przez znakomitego łódzkiego historyka, prof. Tadeusza Dubickiego, wydanej przez LTW.

Przełom w życiu oficera kontrwywiadu Bolesława Ziemiańskiego, żołnierza legionów, POW i wojny z bolszewikami, nastąpił w 1929 roku, gdy został szefem agentów chroniących Komendanta. Awans ten był pokłosiem tajemniczego zabójstwa, które do dzisiaj nie zostało wyjaśnione. Otóż w nocy z 4 na 5 grudnia 1928 roku na tarasie Belwederu został zamordowany będący na służbie wachmistrz żandarmerii Stanisław Koryzma.

Stąd radykalne zmiany w ochronie głównego lokatora Belwederu i sięgnięcie po Ziemiańskiego, wytrawnego „dwójkarza”, który przed awansem działał m.in. w Ekspozyturze nr 1 w Wilnie. Nowy szef skupił pod sobą ponad 10 byłych, otrzaskanych w walkach z carską Rosją bojowców PPS i jak oka w głowie zaczął strzec Marszałka. Towarzyszył mu nawet podczas pamiętnej wyprawy na - tak dziś popularną - portugalską Maderę w 1930 roku.

Syn zabójcy Narutowicza „poluje” na Piłsudskiego

Ziemiański chronił Piłsudskiego do jego śmierci w 1935 roku i w tym okresie - jak zaznaczyliśmy - nie doszło do zamachów. Były za to różne sytuacje alarmowe, których z reguły nie nagłaśniano. Tym bardziej warto je przypomnieć. Zaczęło się w 1931 roku, kiedy wywiadowcy donieśli, że Stefan Niewiadomski, syn malarza i krytyka Eligiusza - słynnego zabójcy prezydenta Gabriela Narutowicza, rozpowiada na mieście, że zabije Piłsudskiego.

Tajni wywiadowcy zajęli się podejrzanym osobnikiem i wkrótce ustalili, że spotyka się on z generałami Józefem Hallerem i Władysławem Sikorskim, którzy byli w opozycji wobec Piłsudskiego. Zwrócili też uwagę na to, że Stefan Niewiadomski ma broń i coraz częściej pojawia się w rejonie Belwederu. Wprawdzie ludzie Ziemiańskiego nie wierzyli w zamach, niemniej przystąpili do kontrofensywy. Postanowili nastraszyć „zamachowca” i zaczęli chodzić za nim krok w krok, przez co syn Eligiusza nabawił się frustracji, zaczął uciekać przed wywiadowcami i jeździć taksówkami, aż w końcu przestał bywać w Warszawie.

Innym razem alarm wszczęto po uzyskaniu informacji, że zamach na Marszałka szykuje Piotr Jagodziński, stary bojownik PPS. To właśnie on w 1906 roku brał udział w słynnym zamachu bombowym na Giergija Skałona, generała - gubernatora w Warszawie, po którym został skazany na 10 lat katorgi. Tym razem Piotr Jagodziński miał rzucić ładunek wybuchowy na auto z Piłsudskim jadące Alejami Ujazdowskimi. Ten ciężki zarzut nie do końca okazał się prawdziwy, bowiem niedoszły zamachowiec został uniewinniony przez Sąd Apelacyjny w Warszawie.

Podejrzane kontakty pary z Belwederu z Rosjanami

I jeszcze jedna afera. Jej bohaterką była Ludwika Woyczyńska, żona płk. Marcina Woyczyńskiego, który mieszkał w Belwederze i był lekarzem Piłsudskiego. Z relacji Ziemiańskiego wynikało, że pewnego dnia Piłsudski wezwał do siebie gen. Felicjana Sławoj-Składkowskiego i oznajmił, że jest podtruwany przez żonę lekarza. Dlatego kazał ją usunąć z Belwederu. Sprawa wydawała się poważna, więc zaalarmowano policję i prokuraturę. Ludwika Woyczyńska trafiła nawet do aresztu, ale zarzuty nie potwierdziły się i po pewnym czasie została zwolniona.

Tymczasem gen. Sławoj w swoich wspomnieniach nieco inaczej przedstawił tamte wydarzenia. Otóż Ludwika i Marcin Woyczyński utrzymywali podejrzane kontakty z przybyszami z Kraju Rad, do którego wyjeżdżali nawet na tzw. sesje naukowe, które mogły być przykrywką dla działań sowieckich służb specjalnych. I z tego powodu Ludwika została na pewien czas aresztowana, zaś jej mąż został zawieszony w obowiązkach lekarza Marszałka.

Podczas wojny Ziemiański jako oficer polskiego wywiadu działał w Rumunii, zaś w PRL był więziony, skazany na 12 lat więzienia i przez wiele lat pilnowany przez bezpiekę, która otoczyła go licznymi tajnymi współpracownikami.

Wiesław Pierzchała

Jestem dziennikarzem w redakcji "Dziennika Łódzkiego". Jestem sprawozdawcą sądowym i opisuję najciekawsze procesy i rozprawy. Ponadto zajmuję się policją, prokuraturą, tematyką historyczną oraz związaną z łódzkimi zabytkami i rodami fabrykanckimi. Regularnie omawiam na łamach gazety nowe książki o tematyce historycznej.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.