18-latka z Opola przeżyła horror w Czarnogórze

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
18-latka została sama na granicy. Autobus z opiekunką i z zespołem wrócił do Opola bez niej.
18-latka została sama na granicy. Autobus z opiekunką i z zespołem wrócił do Opola bez niej. Dickelbers/Wikipedia
Tancerze Zespołu Pieśni i Tańca "Opole" wracali z festiwalu w Czarnogórze. Gdy okazało się, że jedna z dziewczyn ma problem z dokumentami, grupa odjechała, ale bez niej. Opiekunka zostawiła nastolatkę samą na granicy.

- Mój telefon nie działał i gdyby nie to, że koleżanki dały mi swoje komórki, to nie miałabym kontaktu ze światem. Z bezsilności zaczęłam płakać - opowiada 18-letnia Oliwia, która na początku lipca wyjechała do Czarnogóry z Zespołem Pieśni i Tańca „Opole”, działającym w Młodzieżowym Domu Kultury w Opolu. - Przepraszam, że to powiem, ale siedziałam na tej granicy jak prostytutka, a mężczyźni, którzy koło mnie przechodzili, mierzyli mnie wzrokiem w taki sposób, że... Bałam się, bo w każdej chwili mógł podjechać jakiś bus, ktoś mógłby mnie wciągnąć do środka i zwyczajnie gdzieś wywieźć. Zastanawiałam się, jak przetrwam noc, bo wszystko wskazywało na to, że ta sprawa szybko się nie wyjaśni...

Dziewczyna i jej bliscy przeżyli dwie najgorsze doby w swoim życiu. Chcieliby zapomnieć o koszmarze, który rozegrał się na wyjeździe, ale wieści o tym lotem błyskawicy rozniosła się po mieście. - Zainteresujcie się tym, co się stało podczas tego wyjazdu - mówi jedna z matek, której dziecko również uczęszcza na zajęcia w MDK. Historia zbulwersowała wielu rodziców, dlatego telefonów w tej sprawie było więcej. Matka Oliwii po namowach zgodziła się na rozmowę. - To był prawdziwy horror. Córka wróciła do domu w czwartek, a ja nadal nie mogę się pozbierać po tym, co się wydarzyło - mówi pani Katarzyna.

Oliwia zadzwoniła do domu w ubiegły wtorek. Tego dnia grupa tancerzy miała wracać z Czarnogóry do Opola, więc jej mama była przekonana, że dziewczyna chce zdać relację, jak przebiega podróż.

- Płakała i mówiła, że Serbowie wyciągnęli ją z autokaru, twierdząc, że jest poszukiwana przez Interpol i że wyjaśnianie sprawy może potrwać do trzech tygodni, które spędzi w celi - opowiada matka Oliwii. - W pierwszej chwili pomyślałam, że ona sobie ze mnie żartuje. Poprosiłam, żeby dała mi do telefonu opiekunkę grupy, a ona zaczęła wykrzykiwać, że z dokumentami Oliwii jest coś nie w porządku. Powierzyłam tej kobiecie córkę i w życiu bym się nie spodziewała, że ona zostawi ją w obcym kraju samą sobie. Do dziś nikt z MDK nie zadzwonił nawet do nas, żeby zapytać, czy Oliwia bezpiecznie wróciła do domu - mówi rozżalona. Kiedy matka Oliwii usłyszała, że Serbowie nie chcą puścić jej córki, zaczęła desperacko szukać sposobu, by sprowadzić dziecko do kraju. - Zadzwoniłam do znajomego, który pracuje w Interpolu. Powiedział, że gdyby Oliwia faktycznie była poszukiwana, to wcześniej nie pozwolono by jej wjechać do Czarnogóry - relacjonuje pani Katarzyna, która do dziś nie potrafi myśleć o tamtych wydarzeniach bez emocji. - Wtedy przestraszyłam się jeszcze bardziej, bo nie wiedziałam, kto i po co próbuje ją tam zatrzymać. To właśnie ten znajomy zasugerował, że być może serbska służba graniczna oczekuje pieniędzy w zamian za zwrot dokumentów Oliwii.

Ostatecznie udało się je odzyskać, a grupa wróciła na dodatkowy nocleg do Czarnogóry (nocleg dla 50 osób opłacił MDK - przyp. red.), aby następnego dnia spróbować przekroczyć granicę na przejściu z Chorwacją. Tam jednak sytuacja powtórzyła się.

- Zaczęłam wydzwaniać do konsulatu i ambasady i to tam mi zasugerowano, żebym przypomniała sobie, czy córce nie zginęły wcześniej dokumenty - opowiada mama Oliwii. - Faktycznie, kilka miesięcy temu była na dyskotece i ktoś wyrwał jej saszetkę z pieniędzmi i dokumentami. Zgłosiliśmy to na policję, ale następnego dnia obsługa lokalu znalazła saszetkę w koszu na śmieci. Przejeżdżając tydzień później koło komisariatu przypomniałam sobie o sprawie i zgłosiłam dyżurnemu, że dokumenty się znalazły, a on obiecał, że to sobie zaznaczy. Wygląda na to, że tego nie zrobił i w systemie dowód córki nadal figurował jako skradziony, a ona została wzięta za przestępcę.

Pani Katarzyna pojechała na policję, żeby odblokować dokument i uwolnić córkę.

- W tym czasie zadzwoniła opiekunka zespołu i poinformowała, że wraca do Polski, bo dłużej czekać nie może. Mówiła, że to nasza wina, iż doszło do takiej sytuacji i twierdziła, że córka ma skończone 18 lat, więc sobie sama poradzi - relacjonuje pani Katarzyna. - Błagałam ją, żeby dała mi chociaż 10 minut na wyjaśnienie tej sprawy. Stwierdziła tylko, że przykro jej, ale oni muszą już jechać i się rozłączyła. Słyszało to czterech policjantów, gdy walczyłam o to, żeby odblokować dowód córki.
Przerażona Oliwia została sama w Czarnogórze, na granicy z Chorwacją. Miała do niej dojechać inna pracownica MDK, która w tym czasie spędzała w Czarnogórze wakacje z rodziną.
- Córka płakała do słuchawki, że porzucili ją tam jak psa - opowiada pani Katarzyna. - Dostała okres. Krew spływała jej po nogach, a nie pozwolono jej pójść do toalety. Była upokorzona, szlochała, że ludzie patrzą na nią jak na dziwkę, a ja odchodziłam od zmysłów.

Kobieta chciała natychmiast wsiąść w samochód i jechać po córkę. Odradzili jej to przyjaciele, widząc, w jakim jest stanie. - Ostatecznie po kilku godzinach Oliwią zajęła się nauczycielka MDK, która w Czarnogórze spędzała wakacje i za to jestem jej bardzo wdzięczna - mówi pani Katarzyna. - Ja pobiegłam do biura podróży i wykupiłam córce najbliższy lot do Polski. Obsługa tego biura nie mogła uwierzyć, że dziecko wyjechało z grupą, a musiało wracać samo.

Oliwia znalazła się w kraju w czwartek, czyli dwie doby po tym, jak zaczęły się kłopoty na granicy. Nastolatka chciałaby jak najszybciej zapomnieć o tym, co się stało.

- Kosztowało mnie to mnóstwo stresu, dlatego z panią, która zostawiła mnie na granicy, na pewno już trenowała nie będę - mówi nastolatka, która tańczy w Zespole Pieśni i Tańca „Opole”. - Po tym wszystkim atmosfera na pewno nie byłaby taka, jak kiedyś.

Mama Oliwii skonsultowała się już z prawnikiem. Rozważa skierowanie sprawy do sądu. Szefostwo Młodzieżowego Domu Kultury przyznaje, że nie wszystko poszło tak, jak powinno. - Rozmawiałam z kierowniczką zespołu i ona przyznała, że być może powinna poczekać do momentu przyjazdu nauczycielki, która na moją prośbę zgodziła się zaopiekować dziewczyną - wyjaśnia Elżbieta Marciniszyn, dyrektor MDK. - Proszę zrozumieć, że ta sytuacja była stresująca dla wszystkich. Do opiekunów wydzwaniali rodzice, którzy w Polsce czekali na swoje dzieci, a my nie wiedzieliśmy jak długo potrwa wyjaśnianie sprawy.
Kierowniczka zespołu, która zostawiła Oliwię na granicy, została ukarana ustnym upomnieniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 18-latka z Opola przeżyła horror w Czarnogórze - Nowa Trybuna Opolska

Komentarze 317

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

P
Patty
Nazywam się Patty, jestem z Rzymu we Włoszech, chcę podzielić się moją najszczęśliwszą historią o tym, jak udało mi się rozwiązać wszystkie moje problemy, moja była dziewczyna zostawiła mnie dla innego mężczyzny na ponad 7 lat, szukam pomocy wszędzie , wszystko, co widzę, to fałszywi ludzie, w zeszłym tygodniu znajduję komentarz w Internecie udostępniony przez kobietę o imieniu Sonia, która mówi ludziom o dr Ogundele, wielkim rzucającym zaklęcia. Kontaktuję się z dr Ogundele o pomoc, natychmiast znajduję jego kontakt w Internecie, on odpowiada i powiedział, żebym nie martwił się, że pomoże mi ze wszystkimi moimi problemami i obiecał, że w ciągu 24 godzin przywiezie moją byłą dziewczynę, byłem szczęśliwy aby usłyszeć to od dr Ogundele, czekałem 24 godziny, jak wielkim cudem moja była dziewczyna zadzwoniła do mnie z telefonu, prosząc, żebym jej wybaczył, zaakceptowałem ją i poprosiłem, aby wróciła do domu, byłam bardzo szczęśliwa zgadzam się z dr Ogundele, że podzielę się jego nazwiskiem w Internecie, aby ludzie mogli dowiedzieć się o nim więcej i uhonorować go, dlatego dotrzymuję słowa, dzieląc się tą prawdziwą historią życia, aby ludzie również mogli znaleźć rozwiązanie. Możesz się z nim skontaktować przez: [email protected]. Czat WhatsApp i Viber: 27638836445.
i
intelgent polski
Cała sprawa jest przekręcona, do dziewczyny natychmiast przyjechała opiekunka, przecież nikt by jej nie zostawił.
G
Gosc
Niestety jak zastrzegamy dokumenty to liczę się z tym, że muszę wyrobić nowe. Gdyby prawidłowo zastrzegł je także w banku to pewnie dowiedzieliśmy się, że muszą tak zrobić. Szkoda było im 100 na dowódi 100 na prawo jazdy. Pani redaktor szuka taniej sensacji.
M
Matka
Tylko idiota może pomyśleć, że rodzice innych dzieci byliby źli , że ich dzieci wróciły później chroniąc koleżankę. Przecież mogło spotkać to ich dziecko. Opiekunowie powinni być zwolnieni dyscyplinarne.
G
Gość
W dniu 17.08.2016 o 11:45, turysta napisał:

He he widzę że niektórzy tu nadal żyją w głębokim PRLu i nie zauważyli że można jeździć na dowód. W ubiegłym roku przejechałem kilkanaście krajów (w tym Czarnogórę i Chorwację) na dowód i nie było ŻADNYCH problemów. Tak samo w Albanii i Macedonii. Trochę dziwię się że chcieli jechać przez Serbię, to chyba jedyny dziwny kraj w tamtym rejonie który lepiej omijać. Jak widać tylko tam sprawdzili dokładniej dowody (na czytnikach) a nie tylko rzucili na nie okiem. Wina ewidentna jest po stronie małoletniej pełnoletniej - skradzionych i zgłoszonych dowodów (nawet gdy się odnalazły) NIGDY się nie używa - należy wyrobić nowy! (Na przykład dlatego że ktoś mógł na nie nabrać kredytów.) Przypuszczam że mamuśka ściemnia że próbowała na policji przywrócić ważność dowodu bo takiej opcji nie ma i policjant nie mógł jej powiedzieć że to zrobi. Wszystko dalej to już fantastyka dziennikarzy i mamuśki, te dramatyczne opisy, krew, pot i łzy, normalnie jak w filmie. Prawda wygląda tak że cały autokar przez głupotę małoletniej pełnoletniej i jej mamuśki stracił jeden dzień. Powinni odstawić gówniarę do hotelu i zostawić - niech sobie wyjaśnia bo wyrabianie tymczasowego paszportu w ambasadzie trochę trwa (a to jedyna opcja przekroczenia granicy). 

Super - wygląda na to, że jest kilka osób, które rozsądnie starają się ocenić sytuację.  

A do beznadziejnej pani redaktor mam takie pytanie:

- gdzie opis tego co działo się "po drugiej stronie" ?

Jak pani pracodawcy mogą z panią współpracować, skoro wykazuje pani taką niekompetencję i stronniczość? Czy nie trudno pani spojrzeć w lustro ?

Kto z tych zjadliwie krytykujących opiekunów zespołu znalazł się kiedykolwiek w podobnej sytuacji ?

Mając na "pokładzie" blisko pięćdziesiąt osób w różnym wieku, z różnymi planami i zobowiązaniami na czas po przyjeździe podjąć decyzję "co dalej" z pewnością nie było łatwe. Przecież opóźniony powrót przez niefrasobliwość Oliwii i jej mamy z pewnością wywołał lawinę telefonów do opiekunki od rodzin oczekujących powrotu uczestników wyjazdu. Wyobrażam sobie jak tam było nerwowo i nieprzyjemnie. A co w tym, czasie robili rodzice Oliwii zamiast jechać po córkę ? Przyjaciele odradzili mamie wyjazd ??? Oni nadal są przyjaciółmi ??? Jestem pewna, że moi przyjaciele natychmiast zaproponowaliby mi, że pojadą ze mną widząc, że jestem zdenerwowana i sama jechać nie powinnam.

To jakiś dziwny świat - pracownik Interpolu sugeruje łapówkarstwo na granicy,a sprawa była prosta - dokument został zgłoszony jako skradziony, przyjaciele zamiast pomóc odradzają wyjazd, a mama zamiast jechać po córkę biega do gazety ze stekiem kłamstw i po poradę do prawnika. Chyba tylko naiwni wierzą, w wersję mamy i Oliwii... Jedno jest pewne: Oliwia ma prawo mówić, że przeżyła koszmar na granicy - zepsuła wielu osobom plany, zepsuła opinię opiekunom i zespołowi, dostała niezłą lekcję "dorosłości i odpowiedzialności", a także przekonała się, że w całej tej sytuacji nie ona była dla rodziców najważniejsza tylko fakt żeby nie zostali obciążeni kosztami na jakie narazili MDK. Na miejscu MDK nie odpuściłabym ani złotówki. To byłaby dobra nauka dla mamy i córki, że trzeba ponosić odpowiedzialność za swoje czyny i słowa. Bo owszem, każdemu może przydarzyć się "wpadka", ale nie można bezkarnie wylać na kogoś "wiadra pomyj" zamiast być wdzięcznym, że zajęli się "dzieckiem" w tej trudnej sytuacji.

t
turysta

He he widzę że niektórzy tu nadal żyją w głębokim PRLu i nie zauważyli że można jeździć na dowód. W ubiegłym roku przejechałem kilkanaście krajów (w tym Czarnogórę i Chorwację) na dowód i nie było ŻADNYCH problemów. Tak samo w Albanii i Macedonii. Trochę dziwię się że chcieli jechać przez Serbię, to chyba jedyny dziwny kraj w tamtym rejonie który lepiej omijać. Jak widać tylko tam sprawdzili dokładniej dowody (na czytnikach) a nie tylko rzucili na nie okiem.

 

Wina ewidentna jest po stronie małoletniej pełnoletniej - skradzionych i zgłoszonych dowodów (nawet gdy się odnalazły) NIGDY się nie używa - należy wyrobić nowy! (Na przykład dlatego że ktoś mógł na nie nabrać kredytów.) Przypuszczam że mamuśka ściemnia że próbowała na policji przywrócić ważność dowodu bo takiej opcji nie ma i policjant nie mógł jej powiedzieć że to zrobi. Wszystko dalej to już fantastyka dziennikarzy i mamuśki, te dramatyczne opisy, krew, pot i łzy, normalnie jak w filmie. Prawda wygląda tak że cały autokar przez głupotę małoletniej pełnoletniej i jej mamuśki stracił jeden dzień. Powinni odstawić gówniarę do hotelu i zostawić - niech sobie wyjaśnia bo wyrabianie tymczasowego paszportu w ambasadzie trochę trwa (a to jedyna opcja przekroczenia granicy). 

m
matka
Pozostawienie samej dziewczyny na granicy w obcym państwie jest po prostu niewyobrażalne. Ta dziewczyna uczestniczyła w zorganizowanym wyjeździe i opiekunka była za nią odpowiedzialna. A gdyby tą dziewczynę ktoś tam zgwałcił albo porwał w czasie tej niecałej godziny, to co wtedy? Jak w ogóle można porównywać z tym konieczność wzięcia dodatkowego dnia wolnego?
G
Gość
W dniu 04.08.2016 o 14:15, Katarzyna napisał:

Och... ilu fachowców wypowiada się na temat opiekunek zespołu. Fajnie tak żyć w przeświadczeniu, że pozjadało się wszelkie rozumy ? Dokopać bezkarnie komuś, kto przez zaniedbanie  własne poszkodowanej PEŁNOLETNIEJ KOBIETY i jej mamy, został postawiony w bardzo trudnej sytuacji ?Jaki niefart towarzyszy życiu Oliwii:- jakiś drań ukradł jej dokumenty (to możliwe)- jakiś niedouczony i leniwy policjant nie "nadał ważności"  dokumentowi zgłoszonemu jako skradziony, mimo, że to prawnie jest niemożliwe- beznadziejna opiekunka zabrała Oliwię z nieważnym dokumentem na wyjazd za granicę (mimo, że nie miała możliwości sprawdzenia czy jest z nim coś nie tak) - a może mamunia powiadomiła opiekunkę przed wyjazdem, że dowód jest zgłoszony jako skradziony, a pani opiekunka uparła się żeby mimo wszystko zabrać Oliwię na ten wyjazd ?- służby graniczne dwóch krajów okazały się złośliwe ?, że nie chciały przepuścić dorosłej osoby posługującej się skradzionym dowodem... w czasach, gdy tyle zła i niepokojących zdarzeń na świecie- i jeszcze ta nieodpowiedzialna opiekunka... nie jest ważne, że wiele lat prowadzi zespół i nigdy nikt jej nie zarzucił braku odpowiedzialności. I jeszcze jedna myśl: Która sytuacja jest większym zagrożeniem dla młodej dziewczyny - przebywanie na granicy przez niespełna godzinę pod nadzorem bądź co bądź Urzędników Państwowych ? czy kilka godzin na dyskotece wśród różnych = przypadkowych osób, gdzie alkohol i inne używki są ogólnie dostępne ? A może Oliwia była tam pod opieką mamy i to ona nie dopilnowała dokumentów córki ?I na koniec wniosek:Mama atakując pracowników MDK ewidentnie chciała uniknąć kosztów jakie zostały przez MDK poniesione za własną niefrasobliwość, nieodpowiedzialność. Szkoda, że biegnąc ze skargą do gazety nie pomyślała o konsekwencjach jakie poniesie córka po opublikowaniu artykułu. Jak ma funkcjonować w swoim środowisku, szkole... I jeszcze świadomość, że w trudnej sytuacji nie było rodziców przy niej ? Doba to mało żeby przyjechać po córkę na granicę i pomóc w powrocie do kraju ? Wszyscy mieli obowiązek względem Oliwii tylko nie rodzice ?A pani redaktor zadowolona ze swojej pracy?  

To nie pierwszy przypadek pani redaktor, że >coś

N
Nerwus
W dniu 04.08.2016 o 14:15, Katarzyna napisał:

Och... ilu fachowców wypowiada się na temat opiekunek zespołu. Fajnie tak żyć w przeświadczeniu, że pozjadało się wszelkie rozumy ? Dokopać bezkarnie komuś, kto przez zaniedbanie  własne poszkodowanej PEŁNOLETNIEJ KOBIETY i jej mamy, został postawiony w bardzo trudnej sytuacji ?Jaki niefart towarzyszy życiu Oliwii:- jakiś drań ukradł jej dokumenty (to możliwe)- jakiś niedouczony i leniwy policjant nie "nadał ważności"  dokumentowi zgłoszonemu jako skradziony, mimo, że to prawnie jest niemożliwe- beznadziejna opiekunka zabrała Oliwię z nieważnym dokumentem na wyjazd za granicę (mimo, że nie miała możliwości sprawdzenia czy jest z nim coś nie tak) - a może mamunia powiadomiła opiekunkę przed wyjazdem, że dowód jest zgłoszony jako skradziony, a pani opiekunka uparła się żeby mimo wszystko zabrać Oliwię na ten wyjazd ?- służby graniczne dwóch krajów okazały się złośliwe ?, że nie chciały przepuścić dorosłej osoby posługującej się skradzionym dowodem... w czasach, gdy tyle zła i niepokojących zdarzeń na świecie- i jeszcze ta nieodpowiedzialna opiekunka... nie jest ważne, że wiele lat prowadzi zespół i nigdy nikt jej nie zarzucił braku odpowiedzialności. I jeszcze jedna myśl: Która sytuacja jest większym zagrożeniem dla młodej dziewczyny - przebywanie na granicy przez niespełna godzinę pod nadzorem bądź co bądź Urzędników Państwowych ? czy kilka godzin na dyskotece wśród różnych = przypadkowych osób, gdzie alkohol i inne używki są ogólnie dostępne ? A może Oliwia była tam pod opieką mamy i to ona nie dopilnowała dokumentów córki ?I na koniec wniosek:Mama atakując pracowników MDK ewidentnie chciała uniknąć kosztów jakie zostały przez MDK poniesione za własną niefrasobliwość, nieodpowiedzialność. Szkoda, że biegnąc ze skargą do gazety nie pomyślała o konsekwencjach jakie poniesie córka po opublikowaniu artykułu. Jak ma funkcjonować w swoim środowisku, szkole... I jeszcze świadomość, że w trudnej sytuacji nie było rodziców przy niej ? Doba to mało żeby przyjechać po córkę na granicę i pomóc w powrocie do kraju ? Wszyscy mieli obowiązek względem Oliwii tylko nie rodzice ?A pani redaktor zadowolona ze swojej pracy?  

Brawo :-)

Bardzo trafnie opisałaś i zgadzam się w 100%.

Ciekawe, co zrobiłaby mamuśka tej dziewczyny, gdyby wszystkie dzieciaki tyle czekały na tej granicy i po powrocie rodzice tych dzieciaków zaatakowałyby w taki sam sposób tą mamuśkę?

Może zamiast wypisywać bzdury, to mamuśka z Oliwką powinne opiekunce podziękować ?

Ale to niestety nie ten poziom ....

Pozdrawiam

N
Nerwus
W dniu 02.08.2016 o 20:17, Roman napisał:

Zachowanie opiekunki dyskfalifikuje Ja do pracy z dziećmi.Skandaliczne posty rodziców pozostałych dzieci !Ciekawe co pisalibyście gdyby to spotkało wasze dziecko ?

Zachowanie dyskwalifikuje rodziców, bo kto puszcza dziecko nie sprawdzajac dokumentu? Opiekunce dajcie juz spokój, bo nie ona tu zawiniła, a tez nie chcialbym, by moje dziecko siedzialo na granicy przez czyjąś głupotę.

m
miecio
W dniu 19.07.2016 o 09:24, Mariaaa napisał:

zaraz, zaraz - to jeżeli ta dziewczyna nie miała paszportu TO JAKIM CUDEM WJECHAŁA DO cZARNOGÓRY? Ktoś tu kłamie. Widać, że pańcia z MDK jest bardzo aktywna. Trzeba było być aktywnych wcześniej. 

Cajmerze, ja na dowód byłem w Maroko. Do Czarnogóry wystarczy dowód kasarabie.

K
Katarzyna

Och... ilu fachowców wypowiada się na temat opiekunek zespołu. Fajnie tak żyć w przeświadczeniu, że pozjadało się wszelkie rozumy ? Dokopać bezkarnie komuś, kto przez zaniedbanie  własne poszkodowanej PEŁNOLETNIEJ KOBIETY i jej mamy, został postawiony w bardzo trudnej sytuacji ?

Jaki niefart towarzyszy życiu Oliwii:

- jakiś drań ukradł jej dokumenty (to możliwe)

- jakiś niedouczony i leniwy policjant nie "nadał ważności"  dokumentowi zgłoszonemu jako skradziony, mimo, że to prawnie jest niemożliwe

- beznadziejna opiekunka zabrała Oliwię z nieważnym dokumentem na wyjazd za granicę (mimo, że nie miała możliwości sprawdzenia czy jest z nim coś nie tak) - a może mamunia powiadomiła opiekunkę przed wyjazdem, że dowód jest zgłoszony jako skradziony, a pani opiekunka uparła się żeby mimo wszystko zabrać Oliwię na ten wyjazd ?

- służby graniczne dwóch krajów okazały się złośliwe ?, że nie chciały przepuścić dorosłej osoby posługującej się skradzionym dowodem... w czasach, gdy tyle zła i niepokojących zdarzeń na świecie

- i jeszcze ta nieodpowiedzialna opiekunka... nie jest ważne, że wiele lat prowadzi zespół i nigdy nikt jej nie zarzucił braku odpowiedzialności. 

I jeszcze jedna myśl: Która sytuacja jest większym zagrożeniem dla młodej dziewczyny - przebywanie na granicy przez niespełna godzinę pod nadzorem bądź co bądź Urzędników Państwowych ? czy kilka godzin na dyskotece wśród różnych = przypadkowych osób, gdzie alkohol i inne używki są ogólnie dostępne ? A może Oliwia była tam pod opieką mamy i to ona nie dopilnowała dokumentów córki ?

I na koniec wniosek:

Mama atakując pracowników MDK ewidentnie chciała uniknąć kosztów jakie zostały przez MDK poniesione za własną niefrasobliwość, nieodpowiedzialność. Szkoda, że biegnąc ze skargą do gazety nie pomyślała o konsekwencjach jakie poniesie córka po opublikowaniu artykułu. Jak ma funkcjonować w swoim środowisku, szkole... I jeszcze świadomość, że w trudnej sytuacji nie było rodziców przy niej ? Doba to mało żeby przyjechać po córkę na granicę i pomóc w powrocie do kraju ? Wszyscy mieli obowiązek względem Oliwii tylko nie rodzice ?

A pani redaktor zadowolona ze swojej pracy?  

 

R
Roman
Zachowanie opiekunki dyskfalifikuje Ja do pracy z dziećmi.
Skandaliczne posty rodziców pozostałych dzieci !
Ciekawe co pisalibyście gdyby to spotkało wasze dziecko ?
o
ostrożna z oskarżeniami

Proszę nawet nie insynuować jakoby celnicy mogli czekać na łapówkę za dokumenty, to nie trzeci świat tylko Czarnogóra a pisząc takie słowa trzeba się liczyć z ich konsekwencjami, bałaganu narobiono w naszym kraju a tam postępowano zgodnie z procedurami, nie oceniam postępowania opiekuna, rozumiem stres dziewczyny i rodziny ale takie sytuacje się mogą zdarzyć. Autorowi artykułu radzę uważać na słowa.

O
Opolanka

Tak działa dom kultury w Opolu. W GOK Dobrzeń Wielki taka sytuacja nigdy nie miałaby miejsca.

Wróć na i.pl Portal i.pl